piątek, 13 marca 2015

Rozdział 22

~~~ Alyson ~~~
- To może w butelkę – stwierdził z wrednym uśmieszkiem Max.
- Zgadzam się – krzyknęłam. Reszta spojrzała na nas podejrzliwie, oprócz Any i Nathana. Tylko oni nie widzieli jak spiskowaliśmy z Tomasem. Oni tylko wzruszyli ramionami, a my usiedliśmy na podłodze. Chłopaki odsunęli na bok stolik i przynieśli pustą butelkę po jakimś alkoholu.
- To, kto zaczyna –zapytał się Tom.
- To może ja – zgłosiłam się i sięgnęłam po butelkę. Wypadło na Maxa.
- O stary, masz przesrane – zaśmiali się.
- Skąd wiecie jak ona gra – zainteresowała się Ana.
- Wczoraj te pacany były u mnie i graliśmy z bliźniakami – zaśmiałam się na wspomnienie zadania Toma. – A właśnie, jeśli chodzi o wcześniej to będę musiała wam coś później pokazać – zaśmiałam się wrednie. Jak dobrze, że przypomniałam sobie o tym filmiku.
- No dawaj już to zdanie, a nie trzymasz mnie w niepewności – stęknął ze strachem łysolek.
- No dobra, pomyślmy, co mogłabym ci tu dać – postukałam palcem w brodę opierając łokieć na kolanie w teatralnym geście zamyślenia. Jeszcze chwilę tak posiedziałam i kazałam mu pójść za mną. Szedł jak na skazanie, a reszta za nami śmiała się.
- Ej, a tak właściwie nie powiedziałem czy chcę zadanie czy pytanie – wykrzyknął.
- I co z tego – prychnęłam.
- No to, że może chcę pytanie – podsunął nasz mędrzec. Ja tylko odwróciłam się w jego stronę i uniosłam brew. Nic nie mówiłam tylko tak stałam i patrzyłam. – Nie patrz tak na mnie, przerażasz mnie. I masz rację i tak wybrałbym zadanie – zaśmiał się Max. Ja tylko podniosłam ręce w bezradnym geście i ruszyłam w drogę na zewnątrz. Zobaczyłam, że jest tam basen. Sprawdziłam wodę i okazała się zimna.
- Tom chodź tu – krzyknęłam na bruneta. On tu podbiegł i pochylił się do mnie. – Posłuchaj, jak tylko Max nie będzie widział, wyjmij telefon i nagraj to. Później mi to prześlesz – zachichotałam.
- Jasne – wyszczerzył się i odszedł do reszty.
- Chodź tu łysolku i rozbierz się do majtek – skierowałam słowa do chłopaka. Ten stanął przede mną i zaczął się rozbierać. Robiła to bardzo powoli. – Ale pospiesz się, bo nie chcę spędzić tu całego dnia. No chyba, że chcesz oby ci pomóc – zaśmiałam się. On tylko przewrócił na mnie oczami i przyspieszył.
Zauważyłam kątem oka, że brunet wykonuje moją prośbę i nagrywa to wszystko. Pomachałam do kamery i próbowałam przestać się uśmiechać, ale niezbyt mi to wychodziło. Co dziwniejsze Max nawet tego nie zauważył i kończył się rozbierać.
- A teraz podejdź do krawędzi basenu i odwróć się twarzą w stronę wody – Wykonał moje polecenie mając strach w oczach, ale nic nie mówił.
- Ale nie każesz mi do niego skakać – wyjąkał.
- Nie, oczywiście, że nie – uśmiechnęłam się do jego pleców wrednie i podeszłam do Niny.
- Ty chcesz to czy ja mogę – zapytałam szeptem.
- Och oczywiście, że ja to wole zrobić. Dziękuję, że pytasz – zachichotała i podeszła do swojego chłopaka. Zaraz przed nim, odwróciła się do mnie i mrugnęła do kamery. Zaraz potem popchnęła go i było już tylko słychać krzyk i plusk.
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Wiedziałam, że Tom to wszystko nagrał. Teraz musiał się powstrzymywać od śmiechu, żeby nie ruszać za mocną kamerą. Max wynurzył się i szybko podpłyną do krawędzi. Wyszedł i zabijał mnie tylko wzrokiem.
- Lepiej uciekaj – powiedziała mi na ucho Ana, która też się śmiała.
- Masz rację – powiedziałam i już mnie nie było.
Skierowałam się do pokoju gdzie byłam wcześniej. Pomyślałam, że skoro Neytiri jest Jaya to pokój też musi być jego. Zamknęłam drzwi tuż przed nosem Maxa i chyba walną w nie głową, bo usłyszałam huk. Chwilę później zaczął się dobijać do drzwi.
- Otwórz ty mała, cholerna, ruda uciekinierko – usłyszałam Maxa.
- Nie ma mowy. Zostaw mnie inaczej naśle na ciebie Neytiri – Krzyknęłam w odpowiedzi.
Przez okno jeszcze słyszałam śmiech reszty. Spojrzałam tam i zauważyłam, że wchodzą z powrotem do domu.
Jeszcze przez jakiś czas Max walił w drzwi i próbował się dostać, ale w końcu zrezygnował i przestał. Podeszłam do drzwi i przyłożyłam ucho. Nic nie słyszałam. Cienia pod drzwiami też nie było, więc można pomyśleć, że poszedł sobie. Powoli otworzyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Było pusto. Po cichu zeszłam na dół ale jego też tam nie było.
- Gdzie on jest – zapytałam reszty, która już siedziała na swoich miejscach.
- Poszedł się przebrać – Wytłumaczyła Nina.
Usiadłam pomiędzy nią i Jayem i czekaliśmy. Po kilku minutach usłyszałam kroki i Max pojawił się w salonie. Był już suchy i ubrany. O dziwo był cały uśmiechnięty.
- Nie gniewasz się na mnie – spytałam ostrożnie.

- Nie, w końcu mogłem się domyślić, że to zrobisz – wzruszył ramionami i usiadł na swoim miejscu, po drugiej stronie Niny. Graliśmy dalej. Nie mogłam się doczekać, aż wypadnie na Anabell albo Nathana.




Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wiem, że za długo mnie nie było i większość zapomniała zupełnie o tym opowiadaniu :(, ale ja nie zapomniałam. Zupełnie nie miałam czasu pisać z powody nawału roboty w liceum, a w wakacje nie było mnie w domu i nie miałam, ani komputera, ani internetu ponieważ byłam pod namiotami. Mam nadzieję, że mi wybaczycie tak długą nieobecność i nadal chętnie będziecie to czytały. Postaram się zacząć wstawiać rozdziały ale nic nie obiecuje i mogą być duże przerwy pomiędzy. Niestety nie mam za dużo czasu dla siebie ale postaram się pisać w wolnych chwilach i może coś z tego wyjdzie. No cóż ale co się dziwić że nie mam czasu skoro nawet na weekend zadają mi 50 zadań matematyki jeszcze do tego jakiś referat albo karta pracy a jeszcze trzeba odwiedzać rodzinę i tak wychodzi, że potrafię być cały tydzień bez komputera. Mam nadzieję że mi wybaczycie. 
Pozdrawiam :*

1 komentarz:

  1. Hej :)
    Szczerze mówiąc to myślałam, że przestałaś już pisać tego bloga a tu dziś taka miła niespodzianka, ale rozumiem Cię, że nie masz czasu na to bo sama jestem obecnie w LO i wiem ile wymagają...
    Rozdział jest świetny, poprawił mi humor :)
    Życzę więcej czasu i dużoooo weny :)
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń