~~~
Alyson ~~~
-
To może w butelkę – stwierdził z wrednym uśmieszkiem Max.
-
Zgadzam się – krzyknęłam. Reszta spojrzała na nas podejrzliwie, oprócz Any i
Nathana. Tylko oni nie widzieli jak spiskowaliśmy z Tomasem. Oni tylko
wzruszyli ramionami, a my usiedliśmy na podłodze. Chłopaki odsunęli na bok
stolik i przynieśli pustą butelkę po jakimś alkoholu.
-
To, kto zaczyna –zapytał się Tom.
-
To może ja – zgłosiłam się i sięgnęłam po butelkę. Wypadło na Maxa.
-
O stary, masz przesrane – zaśmiali się.
-
Skąd wiecie jak ona gra – zainteresowała się Ana.
-
Wczoraj te pacany były u mnie i graliśmy z bliźniakami – zaśmiałam się na
wspomnienie zadania Toma. – A właśnie, jeśli chodzi o wcześniej to będę musiała
wam coś później pokazać – zaśmiałam się wrednie. Jak dobrze, że przypomniałam sobie
o tym filmiku.
-
No dawaj już to zdanie, a nie trzymasz mnie w niepewności – stęknął ze strachem
łysolek.
-
No dobra, pomyślmy, co mogłabym ci tu dać – postukałam palcem w brodę opierając
łokieć na kolanie w teatralnym geście zamyślenia. Jeszcze chwilę tak
posiedziałam i kazałam mu pójść za mną. Szedł jak na skazanie, a reszta za nami
śmiała się.
-
Ej, a tak właściwie nie powiedziałem czy chcę zadanie czy pytanie – wykrzyknął.
-
I co z tego – prychnęłam.
-
No to, że może chcę pytanie – podsunął nasz mędrzec. Ja tylko odwróciłam się w
jego stronę i uniosłam brew. Nic nie mówiłam tylko tak stałam i patrzyłam. –
Nie patrz tak na mnie, przerażasz mnie. I masz rację i tak wybrałbym zadanie –
zaśmiał się Max. Ja tylko podniosłam ręce w bezradnym geście i ruszyłam w drogę
na zewnątrz. Zobaczyłam, że jest tam basen. Sprawdziłam wodę i okazała się zimna.
-
Tom chodź tu – krzyknęłam na bruneta. On tu podbiegł i pochylił się do mnie. –
Posłuchaj, jak tylko Max nie będzie widział, wyjmij telefon i nagraj to.
Później mi to prześlesz – zachichotałam.
-
Jasne – wyszczerzył się i odszedł do reszty.
-
Chodź tu łysolku i rozbierz się do majtek – skierowałam słowa do chłopaka. Ten
stanął przede mną i zaczął się rozbierać. Robiła to bardzo powoli. – Ale pospiesz
się, bo nie chcę spędzić tu całego dnia. No chyba, że chcesz oby ci pomóc – zaśmiałam
się. On tylko przewrócił na mnie oczami i przyspieszył.
Zauważyłam
kątem oka, że brunet wykonuje moją prośbę i nagrywa to wszystko. Pomachałam do
kamery i próbowałam przestać się uśmiechać, ale niezbyt mi to wychodziło. Co
dziwniejsze Max nawet tego nie zauważył i kończył się rozbierać.
-
A teraz podejdź do krawędzi basenu i odwróć się twarzą w stronę wody – Wykonał moje
polecenie mając strach w oczach, ale nic nie mówił.
-
Ale nie każesz mi do niego skakać – wyjąkał.
-
Nie, oczywiście, że nie – uśmiechnęłam się do jego pleców wrednie i podeszłam
do Niny.
-
Ty chcesz to czy ja mogę – zapytałam szeptem.
-
Och oczywiście, że ja to wole zrobić. Dziękuję, że pytasz – zachichotała i
podeszła do swojego chłopaka. Zaraz przed nim, odwróciła się do mnie i mrugnęła
do kamery. Zaraz potem popchnęła go i było już tylko słychać krzyk i plusk.
Nie
wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Wiedziałam, że Tom to wszystko nagrał. Teraz
musiał się powstrzymywać od śmiechu, żeby nie ruszać za mocną kamerą. Max
wynurzył się i szybko podpłyną do krawędzi. Wyszedł i zabijał mnie tylko
wzrokiem.
-
Lepiej uciekaj – powiedziała mi na ucho Ana, która też się śmiała.
-
Masz rację – powiedziałam i już mnie nie było.
Skierowałam
się do pokoju gdzie byłam wcześniej. Pomyślałam, że skoro Neytiri jest Jaya to
pokój też musi być jego. Zamknęłam drzwi tuż przed nosem Maxa i chyba walną w
nie głową, bo usłyszałam huk. Chwilę później zaczął się dobijać do drzwi.
-
Otwórz ty mała, cholerna, ruda uciekinierko – usłyszałam Maxa.
-
Nie ma mowy. Zostaw mnie inaczej naśle na ciebie Neytiri – Krzyknęłam w
odpowiedzi.
Przez
okno jeszcze słyszałam śmiech reszty. Spojrzałam tam i zauważyłam, że wchodzą z
powrotem do domu.
Jeszcze
przez jakiś czas Max walił w drzwi i próbował się dostać, ale w końcu
zrezygnował i przestał. Podeszłam do drzwi i przyłożyłam ucho. Nic nie słyszałam.
Cienia pod drzwiami też nie było, więc można pomyśleć, że poszedł sobie. Powoli
otworzyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Było pusto. Po cichu zeszłam na dół
ale jego też tam nie było.
-
Gdzie on jest – zapytałam reszty, która już siedziała na swoich miejscach.
-
Poszedł się przebrać – Wytłumaczyła Nina.
Usiadłam
pomiędzy nią i Jayem i czekaliśmy. Po kilku minutach usłyszałam kroki i Max
pojawił się w salonie. Był już suchy i ubrany. O dziwo był cały uśmiechnięty.
-
Nie gniewasz się na mnie – spytałam ostrożnie.
-
Nie, w końcu mogłem się domyślić, że to zrobisz – wzruszył ramionami i usiadł
na swoim miejscu, po drugiej stronie Niny. Graliśmy dalej. Nie mogłam się
doczekać, aż wypadnie na Anabell albo Nathana.
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wiem, że za długo mnie nie było i większość zapomniała zupełnie o tym opowiadaniu :(, ale ja nie zapomniałam. Zupełnie nie miałam czasu pisać z powody nawału roboty w liceum, a w wakacje nie było mnie w domu i nie miałam, ani komputera, ani internetu ponieważ byłam pod namiotami. Mam nadzieję, że mi wybaczycie tak długą nieobecność i nadal chętnie będziecie to czytały. Postaram się zacząć wstawiać rozdziały ale nic nie obiecuje i mogą być duże przerwy pomiędzy. Niestety nie mam za dużo czasu dla siebie ale postaram się pisać w wolnych chwilach i może coś z tego wyjdzie. No cóż ale co się dziwić że nie mam czasu skoro nawet na weekend zadają mi 50 zadań matematyki jeszcze do tego jakiś referat albo karta pracy a jeszcze trzeba odwiedzać rodzinę i tak wychodzi, że potrafię być cały tydzień bez komputera. Mam nadzieję że mi wybaczycie.
Pozdrawiam :*
Hej :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to myślałam, że przestałaś już pisać tego bloga a tu dziś taka miła niespodzianka, ale rozumiem Cię, że nie masz czasu na to bo sama jestem obecnie w LO i wiem ile wymagają...
Rozdział jest świetny, poprawił mi humor :)
Życzę więcej czasu i dużoooo weny :)
Pozdrawiam :**