czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 13

~~~Alyson~~~
W trakcie malowania Kat dała mi znać, że chłopaki przyjechali. Powtórzyłam to Ninie i pospieszyłyśmy się. Czekali na zewnątrz.
Tym razem byli dwoma samochodami. Jeden rozpoznałam jako ten Toma, a drugi jak mi powiedziała szatynka był Maxa.
Jak szłam w ich stronę Jay oglądała mnie całą. Nie wiem czemu, ale poczułam się zażenowana swoim wyglądem. Ostatnio strasznie głupie emocje czuję w jego obecności. Zignorowałam to uczucie i podeszłam do nich.
- Siema chłopaki – Przywitałam się. Oni gapili się na mnie i nic nie mówili. – O co chodzi, mam farbę na twarzy – Zapytałam.
- Nie, nie , nie. Po prostu dziwimy się, co ty robisz w takim miejscu i do tego tak ubrana – Wyjaśnił Tom.
- A co mam robić. Pracuję tu. W końcu to warsztat mój i moich braci – Powiedziałam.
Nie mam pojęcia, o co chodzi facetom. Kobiety też mogą być mechanikami i to bardzo dobrymi.
- Ej, to dlaczego nie ma tu Jasona i Zacka skoro jest też ich – Spytał Jay. Zmarszczył przy tym brwi.
- Ponieważ ja mam dzisiaj tak jakby dyżur. Kiedyś umówiliśmy się tak, że każdy ma swój dzień, kiedy pilnuje naszego dobytku. A akurat dzisiaj wypadło na mnie – Wytłumaczyłam. Bliźniaki pewnie jeszcze nie wstali nawet.
- Więc nie możemy cię zabrać ze sobą – Posmutnieli.
- Nie możecie, a i tak bym z wami nie pojechała, bo nie wiedziałabym gdzie jedziemy – Stwierdziłam. Skrzyżowałam ręce na piersi.
Z tego co widzę nie przejęli się tym co powiedziałam bo nadal mi nie powiedzieli. Patrzyli się tylko na mnie.
- To może powiecie mi, gdzie zabieracie ni Ninę – Podniosłam brwi.
- Aaaa, zabieramy ją na nasz wywiad, bo prowadzący programu prosił abyśmy zabrali swoje dziewczyny. A, że ja i Nathan nie mamy ich, to pomyślałem sobie, że zabiorę ciebie i będziesz udawać moją dziewczynę – Wyszczerzył się Jay.
Zaczęłam się śmiać. Nie szukałam chłopaka, a udawać parę gwiazdy to mi nigdy by do głowy nie przyszło. Ja nie nadaję się do związków. Jak to mówi reszta, jestem sarkastyczna, wredna, pyskata, uparta i jeszcze wiele innych cech, które nie są dobre w takich rzeczach. Chłopaki spojrzeli się na mnie dziwnie, a szatynka śmiała się ze mną.
- To my lepiej już jedzmy, bo zaraz nie wytrzymam – Stwierdziła Nina.
- Ale co ja takiego śmiesznego powiedziałem – Zapytał loczek.
- Bo… - Nie mogłyśmy się przestać się śmiać.
Jak już się uspokoiłyśmy Nina się odezwała.
- Chodzi o to, że nasz mała Lis zupełnie nie nadaje się na partnerkę. Nie znasz jej tak dobrze jak ja, więc nie zrozumiesz – Poklepała chłopaka po ramieniu.
- Jesteś lesbijką Alyson – Podejrzliwie na mnie spojrzeli.
- O to możesz być spokojny, bo jestem w 100% hetero pudelku – Powiedziałam chłopkowi. – Dobra możecie już jechać, bo mam jeszcze sporo pracy na dzisiaj. Na razie – Pomachałam im i poszłam dalej wypełniać papiery.
Wolałabym jednak pracować przy samochodach ale nie mogę zostawić tego chłopakom, bo oni nawet tego nie ruszą. Niestety godzinę później znowu ktoś mi przerwał, pukając.
- Proszę – Krzyknęłam nie odrywając się w stronę drzwi.
- Nie uwierzysz co się wczoraj stało – Pisnęła od progu Anabell. Byłą cała w skowronkach.
- No dawaj zaskocz mnie – Powiedziałam znudzonym tonem.
Patrzyłam na nią obojętnie, ale ona się tym nie przejęła. Usiadła na kanapie ale po chwili wstała. Nie mogła usiedzieć na miejscu.
- Uspokój się wreszcie i mów – Warknęłam na nią. Zaczynała mnie denerwować. Usiadła z powrotem.
- Nathan zaprosił mnie na randkę – Nie mogła powstrzymać podekscytowania.
- I co w związku z tym – Zapytałam znudzonym tonem.
- No to z tego, że Nathan Sykes zaprosił MNIE na randkę – Przewróciłam na nią tylko oczami.
- Nie wiem czym się tak podniecasz. Prędzej czy później i tak cię zrani, a kochasz się w nim od 2 lat – Nudzi mnie to już. Wiem, że to wredne ale taka prawda.
- Dobra, nieważne i tak ciebie to nie obchodzi. Co robisz – Zapytała.
- Wypełniam papiery – Odpowiedziałam.
- Pomóc ci – Zaoferowała.
- Jakbyś mogła, bo mam już tego po uszy. A nawet połowy nie zrobiłam – Skarżyłam się.
Blondynka przysunęła sobie krzesło i zajęłyśmy się robotą. Skończyłyśmy 2 godziny później. Pewnie gdyby nie ona siedziałabym nad tym jeszcze kilka godzin.
- I co teraz – Zapytała Ana.
- Teraz ja idę się zająć samochodami, a ty możesz robić co chcesz – Powiedziałam i wzruszyła ramionami.
- To posiedzę sobie z tobą, bo moi rodzice znowu się kłócą, a wiesz że ja nie chcę tego słuchać – Stwierdziła.
- Tylko proszę nie przeszkadzaj mi za bardzo – Poprosiłam.
- Spoko – Zgodziła się.
Na początku przyglądała się jak naprawiałam silnik w Jensen S-V8. Później zajęłam się jego podwoziem.
- Podaj mi ósemkę Ana – Powiedziałam do przyjaciółki.
- A który to – Widziałam jak pochyla się i zastanawia.
- To ten, który ma napisane osiem na środku – Wytłumaczyłam.
- Dobra mam – I mi podała odpowiedni.
Co jakiś czas podawał mi różne klucze, a ja operowałam podwozie. Skończyłam o 19 i musiałam zamykać wszystkie drzwi. Zebrałam się do domu i przy okazji odwiozłam Anę do jej domu. Pojechałam jeszcze po zakupy spożywcze i wyszło na to, że w mieszkaniu byłam dopiero o 20. Jak weszłam, bliźniaki oglądały telewizję w salonie.
- Jełopy pomóżcie mi z zakupami – Krzyknęłam do nich.
Szybko wstali i zabrali ode mnie siatki.
- Macie tu kluczyki i zabierzcie resztę z Pagani – Powiedziałam do nich.
- Ej, dlaczego znowu jechałaś moim samochodem – Zbulwersował się Zack.
- Bo lubię, jedliście już – Spytałam.
- Nie, czekaliśmy na ciebie z tym – Stwierdził Jason.
- A macie coś konkretnego na myśli aby zrobić – Zapytałam.
- Nie – Odpowiedział naburmuszony braciszek.
- Może być zapiekanka – Zaproponowałam. Oni tylko pokiwali głowami i wyszli.




Witam :) Jak tam w wam  mija ten tłusty czwartek? Ja na najbliższy miesiąc mam dość pączków. :/ Tan może być tatki trochę nudnawy rozdział ale w następnym się będzie działo ;)A tak jakoś cały tydzień to jestem zamulona i w ogóle miałam wczoraj wstawić rozdział ale w trakcie pisania padłam. A dzisiaj nie miałam czasu i dopiero teraz mogła go skończyć. Mam nadzieję że się spodoba. 
Pozdrawiam :*

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 12

~~~Alyson~~~
Obudziłam się dzisiaj o 7:30. O 8 rano byłam już na nogach. Ale dzisiaj była moja kolej zajmowania się warsztatem. Poza tym Nina miała odwiedzić, nasz dobytek, ze swoim najnowszym samochodem. Mam coś tam zrobić, ale konkretnie to nie wiem co.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Zrobiłam chłopakom śniadanie i wyszłam z mieszkania.  Zabrałam Pagani Zacka. Nie pogniewa się ja czasami go pożyczę. Lubię nim jeździć ale nie często mam okazję. Niedługo zamierzam, na szczęście kupić Pagani Zonde. Jest jeszcze lepsza niż Huayra.
Wyjechałam z garażu i 20 minut później byłam na miejscu. Otworzyłam warsztat i czekałam aż przyjedzie dostawa sprzętu. W międzyczasie przebrałam się w kombinezon i związałam włosy w wysokiego kitka. Jer podjechał z częściami pod sam wjazd.
- Hej, Jeremy co tam masz dla mnie dzisiaj – Spytałam, kierując się na tyły ciężarówki.
-  To co zwykle Alyson – Wkurzyłam go tym pytaniem. Zadaję je co tydzień, jak tu jestem. Przez to on za mną nie przepada, ze wzajemnością. A robię to tylko dlatego, że gdy się złości robi taką śmieszną minę.
Akurat jak wypakowywaliśmy pudła,  podjechali Ivan i Tyler.
- Siema chłopaki, pomożecie nam z tym – Krzyknęłam do  nich jak wysiedli z samochodów.
- Jasne mała – Odkrzyknął mi Ivan. – Siema Jer, znowu uprzykrza ci życie nasz mała kocica – Rzucił do chłopaka.
- Nie nazywaj mnie mała – Wiem, że to nie zadziała ale i tak zawsze to powtarzam.
Pytanie rudego do kierowcy pościłam, mimo uszu. A Jeremy i tak na nie, nie odpowiadał tylko wypakowywał dalej. Wszyscy wzięliśmy się do roboty i godzinę później wszystko było ułożone w odpowiednich miejscach.
Szatyn odjechał, chłopaki zabrali się za samochody po przebraniu, a ja poszłam do biura. Jak zwykle bracia zostawili mi całą papierkową robotę. O 15 ktoś zapukał do gabinetu.
- Proszę – Krzyknęłam. Zza drzwi wyłoniła się głowa Niny.
- Nie przeszkadzam – Zapytała otwierając je szerzej.
- Nie, ale poczekaj chwilę w warsztacie, zaraz do ciebie przyjdę – Powiedziałam i skończyłam wypełniać. Wstałam i weszłam do największego pomieszczenia. – Cześć dziewczyny – Zwróciłam się do Maddie i Kat zajmujących się silnikiem.
Pewnie przyszły jak ja siedziałam nad papierami. Pomachały mi tylko znad sprzętu i wróciły do pracy. Wyszłam z budynku i podeszłam do szatynki i jej srebrnego kabrioletu
- Czegoś do niego potrzebujesz – Zdziwiłam się. Kupiła go miesiąc temu i już go rozwaliła? To nie w jej stylu.
- Nie, ale chciałam go przemalować – Uśmiechnęła się.
- Na jaki kolor tym razem – Przekręciłam na nią oczami. Każdy jej samochód był przynajmniej raz przemalowany.
- Zastanawiałam się nad jakimś odcieniem niebieskiego – Myślała. – Ale nad ciemniejszym.
- Wiem jaki będzie idealnie pasował. Poczekaj zaraz przyniosę próbnik – I podążyłam w stronę gabinetu. Wzięłam blok i wróciłam do Niny.  – Ten tutaj będzie ślicznie wyglądał na tym modelu – Zaproponowałam jej. Oczy się zaświeciły i szybko kiwała głową na tak.
- Masz rację to będzie cudowne – Podskakiwała i klaskała w ręce.
Jej napad szczęścia przerwał dzwoniący telefon w torebce. Wyjęła go i zaraz odebrała.
- Cześć Maksiu, o co chodzi – Świergotała do komórki.
Chwilę posłuchała i pokiwała głową. Jeszcze chwilę słuchała i spojrzała na mnie.
- Jestem w warsztacie z Alyson – Powiedziała do słuchawki. Podała adres mojego dobytku i rozłączyła się. – Zaraz chłopaki tutaj przyjadą, a my zajmijmy się robieniem mojego samochodu na bóstwo – Piszczała.
Wsiadła do samochodu i podjechała pod bramę prowadzącą do odpowiedniego boksu. Otworzyłam jej przejazd i zamknęłam za nią. Weszłam przez drzwi dla personelu, ubrałam odpowiedni kombinezon i podeszłam do farb. Zaczęłam mieszać i Nina podeszła do mnie ubrana już w kombinezon ochronny aby nie zniszczyć ubrań. Przez chwilę robiła odpowiedni odcień i pokazałam go jej. Zgodziła się na niego więc przelałam go do spryskiwaczy i zajęłyśmy się malowaniem.
~~~Jay~~~
Podjechaliśmy pod jakiś warsztat samochodowy. Po co Max nas tu zabrał skoro mieliśmy jechać po Ninę. Nie mieliśmy czasu na niepotrzebne przystanki bo mamy tylko godzinę na dojechanie na następny wywiad. Wysiedliśmy z pojazdów i podeszliśmy do otwartych drzwi.
- Halo jest tu ktoś – Krzyknął łysy.
- Max, co wy tu robicie – Zapytał ktoś z boku. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Maddie i Kat wycierające ręce w jakąś ścierkę.
- Wiecie gdzie jest Alyson i Nina – Przyjaciel zapytał brunetek. Te tylko pokiwały głowami na nie.
- Mówiły coś o tym że będą malowały ale nie słuchałam za dobrze więc sprawdźcie za tymi drzwiami – Pokazały na drzwi za nimi. Podziękował i podeszliśmy do nich.
Dlaczego Alyson z Niną miałyby być w takim miejscu jak to. Zza drzwi było słychac śmiechy i szum.
- Chłopaki słyszycie coś – Zapytał Kat.
- Tak – Odpowiedziałem.
- To poczekajcie tutaj bo nie wolno tam wchodzić. Chyba, że chcecie być cali w brudni od niezmywalnej farby – Krzyknęła nam jeszcze Maddie.
- Dlaczego – Dopytywałem.
- Bo dziewczyny malują tam samochód Niny – Stwierdziły i podeszły do samochodów stojących na środku pomieszczenia. Jak to malują? Ale, że one?
Wyszliśmy na zewnątrz i czekaliśmy przy samochodach. 10 minut później zza jednej z bram, teraz już otwartej wyjeżdżał niebieski kabriolet, w którym była Nina. Alyson zamykała wjazd.
Była w kombinezonie, takim jakie noszą mechanicy. Górę od niego miała ściągniętą i widać było czarną bokserkę. Włosy miała związane na czubku głowy w kucyka. Była dzisiaj bez makijażu. Taka naturalna jest bardzo piękna. Dopiero teraz mogłem przyjrzeć się jej w świetle dnia.
Miała bardzo jasną cerę kontrastującą z jej włosami i ubiorem. Wieczorem nie widać tego aż tak jak w dzień.
Ma piękne, duże i zielone oczy. W zależności od jej nastroju zmienia się też ich odcień. Kiedy jest wesoła są one jasne z iskierkami, a jak zła lub zirytowana jest to zieleń pomieszana z szarym. Jak jest wściekła ma je prawie czarne i za każdym razem są piękne.


Witajcie. :)
Nareszcie miałam jakiś czas aby wstawić rozdział. Miał być już wczoraj, ale niestety się nie wyrobiłam z przepisywaniem zeszytów i wyszło tak że dopiero teraz wstawiam go. Wydaje mi się, że z każdym nowym rozdziałem coraz gorzej mi to wychodzi. Ale mam nadzieję, że chociaż wam się podoba. 
Pozdrawiam :*

Najnowsze postacie :)

 Ivan Siergiejev
Ma 28 lat. Jest pół Rosjaninem, pół Anglikiem. Ma młodszą o 6 lat siostrę, która mieszka z ojcem w Rosji. Jego matka nie żyje od 8 lat. Zawsze fascynowały go samochody i jak miał 10 lat postanowił zostać mechanikiem. Spełnił swoje marzenie i przeprowadziła się do Anglii, gdzie wychowywała się jego matka. Pracuje w warsztacie rodzeństwa Blake i przyjaźni się z bliźniakami. Tylko jemu Alyson ufa pod względem przeglądów jej samochodu. Pracuje u nich od 4 lat.
Tyler Northon
Ma 23 lata. Pochodzi z Ameryki, a do Wielkiej Brytanii przyjechał rok temu. Jego rodzice nie żyją. Ma dużo tajemnic i nikomu ich nie powie. Bardzo dba o to co ludzie o nim mówią. Jest bardzo nieśmiały. Niektórzy myślą, że jet niemową, ponieważ nie mówi jeśli nie jest to coś ważnego albo o nic się go nie pyta. Uwielbia stare auta. Ma małą kolekcję odziedziczoną po swoim ojcu. Podoba mu się Alyson ale nie odważy się wyznać jej swoich uczuć. Pracuje z Blake'ami od dwóch miesięcy.
Jeremy "Jer" Clarson
Ma 20 lat. Pracuje jako kierowca ciężarówki ale podwozi tylko części i do warsztatów Blake'ów. Nie lubi Alyson, która na każdym kroku go denerwuje. Ma dobry kontakt z Bliźniakami i czasami jeździ z nimi na wyścigi. Ma dziewczynę ale ona nie rozumie jego pracy. Powtarza mu że może zajść o wiele dalej niż kierowca ciężarówki. Jako dziecko chciał ścigać się na torach ale ojciec mu nie pozwolił. Nigdy nie ćwiczył aby spełnić marzenia.



Pomyślałam żeby wszystkie postacie wstawić na oddzielną zakładkę. Co wy na to??? Każdemu będzie łatwiej bo wszyscy bohaterowie będą w jednym miejscu, a ja będę aktualizować co jakiś czas jak będzie potrzeba.
Pozdrawiam :*

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 11

~~~ Anabell ~~~
Obudziłam się o 13. Tylko tutaj tak późno wstaję, bo w domu rodzice mnie budzą najpóźniej o 10. Dlatego po imprezach nocuję u Lis.
Wzięłam ciuchy z szafy i skierowałam się do łazienki. Załatwiłam swoje sprawy i skierowałam się do pokoju przyjaciółki. Weszłam po cichu do środka i zobaczyłam zawiniętą po uszy w kołdrze, śpiącą Alyson.
Byłam ciekawa czy bliźniaki wrócili do domu na noc. Skierowałam więc swoje kroki do Jasona. Leżał całkowicie ubrany wraz z butami więc zdjęłam mu je i przykryłam go kocem, który leżał na krześle. U Zacka było to samo. Wykonałam takie same czynności i poszłam do kuchni.
Niestety jestem totalną ofiarą w gotowaniu, więc po prostu nalałam sobie wody do szklanki i skierowałam się do salonu aby usiąść na kanapie. Włączyłam telewizor i ustawiłam kanał na MTV.
Dochodziła godzina 14 i Alyson zeszła po schodach jeszcze w piżamie. Na początku nie zauważyła mnie i szła do kuchni. Poszłam za nią i stanęłam w drzwiach.
- Cześć – Powiedziałam. Ruda podskoczyła i odwróciła się w moją stronę.
- Hej. Sorki nie zauważyłam cię – Stwierdziła i podeszła do lodówki. – Co chcesz na śniadanie – Zapytała.
- Nie wiem, zdam się na ciebie – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Usiadłam na blacie i przyglądałam się jak przyrządza jedzenie.
- W takim razie zrobię naleśniki z jajkiem i bekonem – Usłyszałam jak mruczy. – A dla ciebie zrobię z owocami i czekoladą, dobrze – Upewniała się.
- Jasne, wiesz jak ja lubię twoje jedzenie – Utwierdziłam ją w przekonaniu.
Mam szczęście, że mam tak świetnie gotującą przyjaciółkę, która nie kwestionuje tego, że jestem wegetarianką. Lis nie przyznaje się do tego ale ona naprawdę świetnie radzi sobie w kuchni.
Ten talent odziedziczyła po mamie, która pracowała w najlepszej restauracji w Londynie, a wcześniej miała swoją w Los Angeles. Tutaj też chciała otworzyć jedną, ale niestety nie zdążyła.
Od jej śmierci Alyson bardzo się zmieniła. Nie to, że była grzeczna wcześniej czy coś takiego, ale jest bardziej zamknięta w sobie i jeszcze bardziej wredna. No i zaczęła, brać udział w tych całych wyścigach, razem z braćmi. Wcześniej tego nie robili. Ale do gotowania nigdy się nie przyznawała. Nie mam pojęcia czemu.
Jak tak rozmyślałam, Lis skończyła robić śniadanie. Usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść. Jedzenie rozpływało się w ustach, a owoce były bardzo słodkie.
- Mmmm… Co tak ładnie pachnie – Nagle usłyszałam z progu. Stali tam chłopcy z rozczochranymi włosami i w samych spodniach dresowych. Najwyraźniej zdążyli się przebrać z wczorajszych ciuchów.
- Śniadanie, śpiochy. Chodźcie na naleśniki – Głośno powiedziała Lis.
- Nie tak głośno – Skrzywili się.
- Oho, chyba kacyk męczy – Zaśmiała się.
Poszła do kuchni i przyniosła wodę z cytryną, wraz z tabletkami przeciwbólowymi. Postawiła to na stole i wróciła się jeszcze po talerze dla nich. Podała im je i usiadła na swoim miejscy, powracając do jedzenia. Bliźniaki poszły za jej przykładem i wszyscy jedli w ciszy.
Po posiłku poszłyśmy do dziewczyny pokoju i tam wybrała ubrania. Poszła do łazienki z gotowym zestawem. Zajęło jej to 30 minut, w których ja siedziałam i przyglądałam się naszym wspólnym zdjęciom.
Kiedy byłą gotowa, zeszłyśmy na dół i podeszłyśmy do zdychających mężczyzn. Zabawnie wyglądali tak bezsilni. Zawsze jak ich widziałam, to tryskali energią.
- Idę odwieźć blondi do domu, nie zepsujcie tu nic – Zwróciła się do nich.
Podeszłyśmy do drzwi i wyszłyśmy z mieszkania. Zjechałyśmy windą do garażu. Wsiadłyśmy się samochodu i skierowałyśmy się do mnie do domu.
- Jak myślisz polubili mnie – Spytałam się jej.
- Kto – Nie zrozumiała.
- No The Wanted i ich dziewczyny, nie licząc oczywiście Niny – Wyjaśniłam.
- Ciebie na pewno, poza tym jesteś osobą której nie da się nie lubić – Uśmiechnęła się. Był to jej prawdziwy uśmiech. Nie za często go widać, mimo że jest piękny.
- Nie prawda. Mówisz tak aby być miła – Powiedziałam z wyrzutem. Zawsze miałam o sobie niskie mniemanie, więc jej nie uwierzyłam.
- Anabell, czy ja kiedykolwiek jestem nieszczera – Zirytowała się.
- Nie, jesteś wręcz szczera do bólu i przepraszam ale wiesz… - Westchnęłam. – I nie nazywaj mnie tak – Pokazałam na nią palcem. Ona wzruszyła tylko ramionami.
Resztę drogi była cisza. Wysiadłam i pożegnałam się. Właśnie podchodziłam do drzwi, kiedy zauważyłam w oknie Nathana. Skąd on wie gdzie ja mieszkam? Szybko przeszłam przez drzwi, zdjęłam buty i ruszyłam do salonu.
- Wróciłam – Powiedziałam do rodziców. – Cześć Nath – Skierowałam powitanie do chłopaka.
- Cześć Ana – Przywitał się i wstał z kanapy.
- Mamo my pójdziemy do góry – Stwierdziłam.
- Dobrze, kochanie – Zgodziła się i uśmiechnęła.
- Chodź – I pociągnęłam go w stronę schodów.
- Zostawiłaś błyszczyk w samochodzie Toma, więc stwierdziłem że ci go przyniosę – Podłą mi zgubę.
- Dzięki, ale nie musiałeś – Powiedziałam.
- Ale chciałem – Wzruszył ramionami.
- A tak wogóle to, skąd wiesz gdzie ja mieszkam – Zadałam mu nurtujące mnie pytanie.
- Bo…- Zaciął się i przy tym trochę się speszył.- Bracia twojej przyjaciółki powiedzieli mi jak pojechaliśmy do nas – Przyznał. Siedział u mnie kilka godzin i cały czas rozmawialiśmy. Było bardzo przyjemnie, a tematów było multum.
- Jejku, muszę już iść, jutro mamy wywiad i muszę być z chłopakami wcześniej na miejscu – Zaczął się tłumaczyć.
- Spoko, rozumiem – Uśmiechnęłam się do niego.
Zaprowadziłam go przed drzwi. Ubrał się i już miał wychodzić kiedy coś mu się przypomniało.
- Umówisz się ze mną na wtorek – Zapytał, stojąc na progu.
- Jasne – Ucieszyłam się. – Daj telefon – Podał mi urządzenie, a ja wpisałam mu mój numer. Oddałam go i pożegnaliśmy się.
Spojrzałam na zegarek i była już 22. Siedzieliśmy razem 6 godzin. Nie byłam jeszcze zmęczona, więc poszłam do siebie i czytałam książkę.
Około godzinę później dostałam sms’a od Nathana.
Przyjadę po ciebie o 12 we wtorek. :) Ubierz się ładnie ale na luzie. :D Do zobaczenia i dobranoc. ;) Słodkich snów :*
Odpowiedziałam mu:
Dobrze i nawzajem. :D A sny na pewno będą miłe :*
Wróciłam do czytania książki. Jak zrobiła się śpiąca, przebrałam się i umyłam zęby w łazience. Było już po 24. Położyłam głowę na poduszce i odleciałam w objęcia morfeusza.


Hej :) Wczoraj wróciłam ze szpitala. Niestety na same wyniki muszę czekać do przyszłego tygodnia. Jednak udało mi się dzisiaj wstawić ten rozdział. I nie biorę udziału w takich imprezach jak nielegalne wyścigi. ;) Jestem na to za młoda ale może kiedyś... W każdym razie pozdrawiam i do następnego :*

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 10

Ważna notka pod rozdziałem.


~~~ Alyson ~~~
- Okej… Dobra, nie mam pojęcia co powiedzieć. Więc po prostu powiem, cześć, nie będę się przedstawiać, bo i tak wszyscy wiedzą kim jestem i narka. Sorry, ale za sukces nie mam komu dziękować – Wyrwałam siatkę z pieniędzmi, z ręki bruneta i zeskoczyłam z podwyższenia.
Wszyscy śmiali się z miny chłopaka, a ja szłam w stronę mojej brygady. Zauważyłam, że przez cały czas, Jay przyglądał mi się z uśmiechem. Podeszłam do mojego samochodu i zostawiłam wygraną w bagażniku. Włączyłam alarm i poszłam do reszty.
- Ty mała dziwko, to nie możliwe, że to ty wygrałaś. Ja byłem sto razy szybszy – Nagle podszedł do mnie jakiś nowy i wrzeszczał na mnie.
Ja tylko spojrzałam na niego i uniosłam brew. On jeszcze bardziej się wściekł i rzucił na mnie. Ja się schyliłam, ale moi bracia zdążyli zareagować. Złapali go za ręce i próbowali go uspokoić. Wyrywał się, ale z Jasonem i Zackiem nie miał szans. Oni byli od niego dwa razy więksi i silniejsi. Jak się trochę zmęczył podeszłam do niego i uderzyłam pięścią w nos. Miałam przy tym twarz bez wyrazu. Krew mu się polała, ale chyba nie złamałam mu nosa. Chłopaki go puścili i odeszliśmy od niego.
- Zapłacisz mi za to suko – Krzyczał w moją stronę, łapiąc się za nos.
Ja to zignorowałam, ale Zack nie. Poczekał, aż odsunie rękę i walnął go z całej siły.
- To było za przezywanie mojej siostrzyczki – Wywarczał do niego. Uderzył go jeszcze raz. – A to na zapas, żebyś się więcej o niej nie zbliżał, dupku – Teraz nos, na pewno, był złamany.
Przyzwyczaiłam się do takich wydarzeń, bo co jakiś czas się to zdarza. Brat wrócił do nas i doszliśmy do zespołu.
- Co to, do cholery, było – Wrzasnęli razem chłopcy.
- To normalne, nie może przeboleć, że kobieta go pokonała – Wzruszyłam ramionami i złośliwie się uśmiechnęłam. Wszyscy zaczęli się śmiać z mojego komentarza. Przyglądałam się im tylko, jak uspokajają swój napad.
- To ja, mimo wszystko, nigdy nie byłbym zdolny do czegoś takiego jak on, szczególnie tak piękną kobietę – Powiedział Jay, który jako pierwszy się uspokoił.
- Uważaj, bo się zarumienię – Stwierdziłam zgryźliwie.
- Uuuuuuu… - Krótko mówiąc, chłopaki. Dziewczyny za to zachichotały.
- Poza tym nigdy, nie mów nigdy, kotek – Powiedziałam słodkim głosikiem.
Atmosfera do końca była gorąca. Wszyscy pili i świętowali. Około 2 w nocy zakończyła się tutaj impreza, więc The Wanted zaprosiło nas do siebie. Ja z Aną, nie miałyśmy ochoty, więc wróciłyśmy do mojego mieszkania.
Zdjęłyśmy buty i kurtki. Poszłam do swojego pokoju przebrać się w piżamę i zmyć makijaż, a blondynka do gościnnego. 30 minut później podeszłam do drzwi, za którymi jest przyjaciółka.
- Anabell – Zapukałam. Stanęła w nich przebrana dziewczyna. – Idziemy pooglądać jakiś film – Spytałam jej.
Kiwnęła twierdząco głową i zeszłyśmy na dół. Ana wybierała film, a ja miałam zadbać o prowiant. Zabrałam popcorn i chipsy , a do picia wodę i jakieś soki. Położyłam to wszystko na stoliczku. Poszłam jeszcze do góry po koce. Zeszłam i położyłam się na kanapie w stronę telewizora. Blondynka akurat skończyła włączać DVD. Wybrała dzisiaj naszą ulubioną komedię „Mroczne Cienie”. To jeden z niewielu filmów, które obie lubimy. Innym takim jest „Król Lew”. Ale co roku dochodzi, do tej krótkiej listy, przynajmniej jeden film.
Nie za często Anabell nocuje u mnie, a ja u niej nigdy tego nie robię, ze względu na jej rodziców. Dzięki ich pracy prawie cały czas spędzają w domu i nigdy nie wyjeżdżają. Jej ojciec jest prezesem jakiejś firmy komputerowej, a matka dekoratorką wnętrz. I są zagorzałymi katolikami. A ja według nich jestem zła i sprowadzam ich córkę na złą drogę. Co jest zupełną nieprawdą, bo gdyby tak było, to ona była by już taka jak ja. A tego żadna z nas nie chce, ponieważ inaczej ze sobą byśmy nie wytrzymały. Brakowałoby mi jej pouczania, uwag i niepotrzebnych rad. Uwielbiam ją taką jaka jest.
W czasie filmu, komentowałyśmy każdy fragment, jak to mamy w zwyczaju. Pod koniec, zrobiłam się senna i powieki strasznie mi się lepiły. Na szczęście zostało tylko kilka minut. Kiedy się skończyło zebrałyśmy śmieci ze stołu. Wyłączyłam telewizor i odtwarzacz, i skierowałam się do pokoju. Krzyknęłam jeszcze do Any dobranoc i położyłam się.
Niestety nie dane mi było zasnąć, bo ktoś zaczął się dobijać do drzwi od mieszkania. Jak schodziłam po schodach, wiedziałam już kto to. Moi bracia raczyli wrócić o tej 4 nad ranem. Ale sądząc po głosach nie byli sami. Ktoś przyprowadził ich do mieszkania.
Otworzyłam drzwi, a za nimi, tak jak przypuszczałam, byli Jason i Zack totalnie pijani. Bałwany podpierały się na Jayu, który nie był tak nawalny, ale humoru mu nie brakowało.
- Pseplasam, ze tak późno, ale wceśniej się nie dało – Wyseplenił jeden z bliźniaków. Ja tylko przewróciłam na nich oczami i wpuściłam do domu.
- Wejdź i usiądź na kanapie. Zaraz do ciebie przyjdę – zwróciłam się do loczka i zaprowadziłam braci do ich pokoi. Jak tylko przystawili głowy do poduszek, usnęli. Zeszłam na dół i zrobiłam Jayowi herbatę. Usiadłam z nim i zapadła cisza. On pił, a ja myślałam nad tym co dzisiaj się działo.
- Dzięki, ale muszę już iść do domu. Tu masz klucze do samochodu chłopaków. To do zobaczenia – Powiedział i wstał. Oddał mi kluczyki i pożegnałam się z nim. Zamknęłam drzwi, odłożyłam własność Jasona na półkę i poszłam do łóżka. Byłam tak zmęczona, że po chwili już spałam.




Mam nadzieją że rozdział się spodoba. Niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejny, ponieważ jutro idę na badania i nie wiem czy nie zostanę dłużej w szpitalu. Jeśli jednak nie zostanę, postaram się wstawić w środę albo czwartek. Zobaczymy jak to będzie, więc do następnego.
Pozdrawiam :)

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 9

~~~Alyson~~~
Lądowanie było twarde i zaraz musiałam skręcać. Wykręciłam tak mocno, że jechałam na dwóch kołach. Wylądowałam przed samochodem Alexa. Wdepnęłam gaz do dechy i przekroczyłam linię mety jako pierwsza. Zrobiłam drifta przed braćmi i Jayem i zatrzymałam się. Wysiadłam z samochodu i wszyscy rzucili się aby mi pogratulować. Nie było końca kolejki, ponieważ wszyscy, którzy byli tutaj obecni chcieli podejść do zwycięscy. Na końcu tego wszystkiego był Alex.
- Gratuluję mała, ale następnym razem nie dam ci forów i ja wygram – Drażnił się i mnie przytulił.
- Taaaak… Nadal w to wierz, a i tak skopię ci dupę – Śmiałam się z jego upartego dążenia do celu. – Jesteś już za stary i twoje czasy już przeminęły – Stwierdziłam z udawanym współczuciem, poklepując go po ramieniu. Chwilę jeszcze z nim pogadałam i pożegnałam się z nim. Ruszyłam w stronę braci. – Gratulacje Jason jesteś coraz lepszy – Powiedziałam z sarkazmem. Niby siedzi w tym dłużej, a jest gorszy ode mnie. Podeszłam do dziewczyn i przytuliłam każdą z osobna z okazji wygranej.
- Ej, a ja to co? Mnie nie przytulisz – Zapytał Tom. Przewróciłam oczami i podeszłam do bruneta. Uściskałam go, ale jemu nie było dość i nie chciał mnie puścić.
W końcu wyrwałam się z jego ramion i chciałam odejść, ale reszta mi nie dała. A powodem tego była także chęć przytulańca ze mną. Zabawni są ci goście. Dobrze, że Nina dzisiaj ich przyprowadziła. Poszłam później porozmawiać chwilę z braćmi, ale nie mogłam ich znaleźć.
- A więc wygrałaś, co – Podszedł do mnie uśmiechnięty loczek.
- Na to wygląda, a co – Stałam się podejrzliwa, Za bardzo się uśmiechał. Ale muszę przyznać, że uśmiech ma bardzo ładny. STOP!!! O czym ja myślę. Jest ze mną coraz gorzej.
- A nic tylko mam jedno pytani. Co będziesz mieć z tego, że wygrałaś – Ciekawski z niego chłopiec.
- Zauważyłeś już pewnie, że są ty zakłady o to kto wygra. Ludzie którzy nie jadą zazwyczaj obstawiają. Kierowcy mają to zabronione. Cała kasa z tych zakładów idzie w ręce zwycięscy. A, że zawsze znajdzie się, z tak, kilka tysięcy więc nie narzekam na braki w funduszach – Wytłumaczyłam mu.
Trochę może zaniżyłam tę wygraną, bo w zeszłym tygodniu było prawie 100 tysięcy, to jednak jeśli liczyć dochód w całym miesiącu, to zawsze jest on inny i nigdy nie przewidzisz, ile będzie w danym czasie pieniędzy.
Chwilę jeszcze gadałam z samym loczkiem, a później podeszli do nas przyjaciele. Rozmawialiśmy wszyscy o wygranych  wyścigach i tych które będą w przyszłym tygodniu. Nie mogę się ich doczekać. W tym czasie Alex przyłączył się do nas i wtrącał swoje uwagi.
- Dobra ludzie koniec tego dobrego trzeba ogłosić dzisiejszego zwycięzcę – Mówił do mikrofonu Chris.
- Ej to nie ty wygrałaś – Czepną się jego słów Tom.
- Chodzi tutaj o szybkość przejechania całej trasy, więc nigdy nic nie wiadomo ale każdy widzi wygranego po sposobie jazdy – Wytłumaczył im to Alex, a ja patrzyłam się w stronę bruneta na podwyższeniu. 
- Niestety mam dla was złą wiadomość, ponieważ… Werble proszę. Nasza mała wróżka Alyson znowu skopała wam tyłki – Wykrzyczał chłopak, a wszyscy zaczęli skandować moje imię.
Jay wytrzeszczył na mnie oczy razem ze swoim zespołem. No tak nie wiedzieli, że to ja jestem tą wróżką o której wszyscy mówią. Na ich miny wtajemniczeni się zaśmiali, a ja tylko wzruszyłam ramionami i poszłam pod scenę.
- Wiecie co w tym tygodniu wyjątkowo dużo pieniędzy zebraliśmy na wygraną. Jest to aż 328 960 funtów. Jeszcze nigdy nie mieliśmy tak wielkiej wygranej. I to wszystko idzie w ręce Lis - Cieszyłam się z tak wielkich pieniędzy. Jednak jest coś dobrego a tak wielu ludzi na  tego typu imprezach. Podeszłam do podwyższenia i chciałam odebrać nagrodę, ale Chris mi nie pozwolił. Kazał wejść na scenę i powiedzieć kilka słów do mikrofonu.




Udało mi się jeszcze dodać ten rozdział. Postaram się wstawić jeszcze jeden, a jak nie to będzie on w środku tygodnia. Znowu nie wiem co myśleć o rozdziale. Wydaje mi się słaby.
Życzę udanego dnia i pozdrowienia :)

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 8

~~~Alyson~~~
Nie wiem ile tak patrzyłam w jego oczy, ale nie mogłam się od nich oderwać. Dopiero jak ktoś szturchnął mnie w ramię oprzytomniałam. Okazało się, że to Jason, który przyszedł powiedzieć, że czeka na mnie na mecie. Wtedy dopiero zauważyła, że to już jego wyścig. Naprawdę długo musieliśmy tak stać z tyłu i spoglądać na siebie.
- Jason przekaż reszcie, żeby też już jechali, bo szybko to pójdzie – Krzyknęłam jeszcze do brata i odwróciłam się do Jaya. – Powinieneś zabrać się z nimi – Powiedziałam do chłopaka.
- A dlaczego nie mogę jechać z tobą – Zapytał.
- Ponieważ, ja jadę w następnym wyścigu, a uwierz mi, nie chcesz być na miejscu pasażera. Poza tym przeszkadzałbyś mi – Stwierdziłam.
- To ty też jeździsz w tych wyścigach – Był tym zszokowany. – Czekaj, z tego co zrozumiałem z twoich tłumaczeń, wyścig po Jasonie jest ostatni. Czyli piątka najlepszych. Ty do niej należysz – Podnosił głos przy każdym kolejnym słowie.
- Tak – Odparłam i wzruszyłam przy tym ramionami. Kiwnął głową zamyślony i poszedł do reszty.
Ja się odwróciłam w stronę Ferrari i otworzyłam drzwi. Sięgnęłam po mojego GPS’a i wprowadziłam do niego trasę. Ustawiłam na miejscu i zostawiłam. Cały plac już opustoszał, tylko zostałam ja oraz pozostała czwórka. Był dzisiaj to Alex, Ray, Dash i Mayson. Była jeszcze Trish, która macha chustką i wyznacza start.
Wszyscy ustawiliśmy się na starcie. Gdzieś tutaj są kamery, więc na mecie wszyscy widzą nasz początek. Jason i reszta kończą już jazdę i za chwilę ruszamy. Czekamy kilka minut i tylko słychać warczenie silników. Tylne koła za boksowały.
Chustka opuszczona i jedziemy.. Ruszyłam z miejsca z piskiem opon. Szybko wyszłam na prowadzenie, ale na ogonie siedział mi samochód Alexa. Mogłam się tego spodziewać, skoro od kilku lat jest w czołówce. Zawsze był trudnym przeciwnikiem. Co chwila jeden, drugiego wyprzedzał. Nagle przed nami wyjechała ciężarówka. Próbowaliśmy ją wyminąć, ale się nie dało.
Alex zepchnął mnie na łąkę, która była obok drogi. Straciłam na chwilę kontrolę nad Ferrari. Do mety został 1km, a przede mną była rzeka. Zobaczyłam swoją szansę w pagórku zaraz przed spadem do wody. Wjechałam na niego i leciałam w stronę ulicy.



Wyszedł dzisiaj krótki, ale to przez brak czasu na pisanie. Mam nadzieję, że chociaż się spodoba. W weekend postaram trochę nadrobić rozdziałów. W tym tygodniu pojawią się przynajmniej 2.
Pozdrawiam :)
P.S. Jeśli ktoś to czyta to proszę o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu. Przez to będę wiedziała, że kogoś interesuje to co piszę tutaj.

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 7

~~~ Alyson ~~~
Cały czas jak rozmawiałyśmy przyglądałam się Jayowi. Nie mogłam się skupić na rozmowie i przez cały czas byłam rozkojarzona. I nagle wszystko ucichło. Zgasły światła na całej ulicy.
- Witam wszystkich na dzisiejszych wyścigach – Powiedział prowadzący do mikrofonu. Światła rozbłysły, a na podwyższeniu stał wysoki 28 latek. – Mówię do was ja, Chris i poprowadzę dzisiejszą imprezę – Przedstawił się nowym. – Dzisiejsza trasa jest trudna, ale krótka. Każdy zawodnik teraz podejdzie po jeden egzemplarz mapy, na której jest zaznaczona trasa. Rodzeństwo Blake ma razem więc tylko jedno może przyjść – Uprzedził chłopak. Jason poszedł po papier. Jak wrócił ja, Nina i Zack podeszliśmy do niego. Ocenialiśmy trasę. Jak dla mnie była ona prosta, ale ja już trochę w tym siedzę. Dla młodzików może być ona trudna, ponieważ była ona bardzo kręta. – Niestety muszę zasmucić tych nowych, ponieważ i tak nie macie szans z naszą kochaną wróżką i jej brygadą więc do zobaczenia za godzinę, na rozpoczęciu wyścigów – Nagle powiedział Chris. Nie lubię gdy to robi, ale nie będę mu zwracać uwagi, bo on i tak będzie dalej zawsze to mówił. Chłopak zszedł z podwyższenia i ruszył w naszą stronę. Reszta naszej nowej „brygady” podeszłą do nas.
- Ej o co chodzi z tymi wyścigami – Zapytał się loczek.
- Nina czemu im nie powiedziałaś – Zwróciłam się z wyrzutem do szatynki. – Ta impreza, to są nielegalne wyścigi samochodowe – Odpowiedziałam chłopakowi.
Jak spojrzałam na resztę, wszyscy mieli zdziwione miny, oprócz Maxa. Ociągnęli dziewczynę na bok i zaczęli z nią dyskutować. Pokręciłam na nich tylko głową i studiowałam dalej trasę. W tym czasie, prezenter podszedł do mnie od tyłu i położył ręce na moich biodrach.
- Cześć, mała – Szepnął mi na ucho.
- Hej, Chris, co cię do nas sprowadza – Zapytałam, mimo, że najprawdopodobniej znałam odpowiedź na to pytanie.
- A, wiesz, chciałem sprawdzić, czy nic ci… to znaczy wam się nie stało w zeszłym tygodniu – Stwierdził chłopak, nadal przytulając się do mnie.
- To jak widzisz, nic NAM nie jest i możesz mnie już puścić –  Brunet zrobił niezadowoloną minę, ale odsunął się ode mnie. Stanął obok i zaczął dokładnie wyjaśniać nam trasę. Dzięki bogu za brak reguł.
Chwilę później Nina z resztą podeszła do nas i Chris przedstawił się im, podając im dłoń, a dziewczyny całując po rękach. Rozmawialiśmy na różne tematy. Nie zauważyliśmy kiedy ta godzina zleciała i brunet musiał już iść.
Wyścigi się zaczęły. Na początek jechali nowicjusze. Kiepsko im to wychodziło. Najczęstszym błędem było złe wjechanie w zakręt i albo pojechali po chodniku, albo nie wyrobili i wjechali w ścianę. Poza tym nie mieli odpowiednich samochodów do tego rodzaju jazdy.
- Od kiedy należysz do tego wszystkiego – Nagle, ni stąd ni zowąd, Jay pojawił się obok mnie. Nie powiem, wystraszył mnie trochę, ale nie pokazałam tego po sobie.
- Od czterech lat – Odpowiedziałam mu neutralnym tonem, patrząc na ekran telebimu, gdzie był wyświetlany aktualny wyścig.
- To powiesz mi, jak to wszystko działa – Spytał się, najwyraźniej niewiele z tego rozumiejąc.
- Ale chodzi ci bardziej, o to w jakiej kolejności jadą zawodnicy, czy o co – Zapytałam, chcąc wiedzieć, o co dokładnie mu chodzi.
- No, mniej więcej o kolejność w jakiej to się odbywa – Sprecyzował loczek.
- Okej, w takim razie, jest ty hierarchia. Pierwsi zawsze jada najgorsi czyli nowicjusze, które biorą pierwszy raz w tym udział. Do nich należą również osoby nowo przybyłej, mimo że kiedyś tam jeździły na takich wyścigach. I takich jest kilka pierwszych wyścigów. Jadą tam po, góra 8 samochodów, a minimum  3. W dalszych konkurencjach są coraz lepsi zawodnicy. W ostatnim wyścigu jedzie zawsze najlepsza piątka. Czasami, po samochodach jadą motocykle, ale to nie zawsze – Wytłumaczyłam mu jak najlepiej umiałam.
Akurat trwał ostatni wyścig nowicjuszy więc było coraz bliżej do mojego.
- A są różni zwycięscy czy tylko jeden na wszystkie wyścigi – Dopytał się.
- Jeden, a to dlatego, aby zachęcić resztę aby ćwiczyli – Odpowiedziałam chłopakowi.
- W którym wyścigu bierze udział Jason – Był ciekawy.
- Przedostatnim – Powiedziałam mu.
- Wiesz, kim jest ta wróżka – Zapytał się. Nie chciałam mu mówić, że to ja.
- Tak, wiem. A co ty jesteś taki ciekawski – Dla odmiany ja zadałam my pytanie. Spojrzałam w jego stronę, a on wzruszył tylko ramionami.
- Po prostu, pierwszy raz biorę udział w czymś takim i chcę się dowiedzieć, jak najwięcej, o tego typu imprezie – Wyjaśnił mi. Po tej wymianie zdań znowu patrzyliśmy na telebim. Chciałam mu się przyjrzeć z bliska, ale on akurat spojrzała w moje oczy i zatopiłam się w jego szarych, jak burzowe chmury, tęczówkach.




Hej. Nie mam dzisiaj zbytnio humoru. Pokłóciłam się z przyjaciółką i ona teraz się do mnie nie odzywa. Ale przynajmniej mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. To do następnego.
Pozdrawiam.

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 6

~~~ Alyson ~~~
Dojechaliśmy na miejsce i czekaliśmy na resztę. Kilka minut później, Kat i Maddie podjechały w swoim Bugatti Veyron. Z resztą, my przyjechaliśmy tutaj dwoma samochodami. Ja z blondynką moim Ferrari Enzo, a chłopaki samochodem Jasona, czyli Infiniti Essence Concept. Już tylko czekaliśmy na Ninę i jej gości.
- Ana chodź się przejść i zobaczyć kto dziś przyjechał - Powiedziałam do dziewczyny. W tym miejscy niewielu widziałam z dzisiejszych zawodników.
- Jasne, tylko poczekaj wezmę swoją torebkę z samochodu - Zgodziła się przyjaciółka.
- To ja pójdę powiadomić resztę - Odparłam i ruszyłam w stronę zakochańców.
Powiadomiłam ich o naszych planach. Później podeszłam do dziewczyny czekającej przy samochodzie i poszłyśmy przez tłum. 
Większość zawodników znałam, ale pojawiały się także nowe twarze. Z takimi chwilę porozmawiałam i szłyśmy dalej. Większość to nowicjusze, ale są też tacy, co brali wcześniej udział w wyścigach. Stwierdziłam, że może być zabawnie.
Dzisiaj było tutaj więcej ludzi, niż zazwyczaj. Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale niezbyt mi się to podoba. Przez to możemy mieć większe problemy z policją. I tak mało brakowało, żeby mnie wpakowali w zeszłym tygodniu. 
Jak tak się rozglądałam, nagle zauważyłam dobrze znaną mi czuprynę.
- Nina - Krzyknęłam i pociągnęłam Anę w stronę szatynki.
- Lis ona jest tutaj z The Wanted - Ucieszyła się Anabell. - O mój Boże, ona chyba chodzi z Maxem - Pisnęła mi do ucha, a ja na jej zachwyt przewróciłam tylko oczami.
- Cześć, czarownico - powiedziałam w stronę Niny. Podeszłam do niej i przytuliłyśmy się.
- Siema, wróżko - Przywitała się ze mną, znienawidzonym przeze mnie przezwiskiem.
Uzyskałam je, jak pierwszy raz wystartowałam tutaj w wyścigu. Wtedy ledwo co ukończyłam 16 lat. To było moje pierwsze zwycięstwo. Gdy cieszyłam się z wygranej, Chris który już wtedy był już prowadzącym tego wszystkiego po swoim ojcu, nazwał mnie tak wołając po odbiór nagrody. 
Nikt nie wie, dlaczego tak mnie nazwał, a ja jak się jego pytałam, to nic mi nie odpowiadał. W końcu odpuściłam bo i tak to nie miało sensu. Jak będzie chciał, to sam mi powie, dlaczego akurat tak mnie nazwał. I od 3 lat jestem wróżką.
Dziewczyny przywitały się ze sobą i zaprowadziłyśmy ich do reszty towarzystwa. Nina przywitała się ze wszystkimi i rozmawiałyśmy o dzisiejszych wyścigach z Maddie i Kat. Tak naprawdę to ja tylko słuchałam, a Nina rozmawiała z brunetkami. Czekałam tylko, aż szatynka zauważy swój błąd.
Po kilku minutach, w końcu skapnęła się i zaczęła nas przedstawiać swoim znajomym. I się dowiedziałam, że blondynka, Kelsey jest z brunetem, Tomem. Mulaci, czyli Nareesha i Siva byli też parą. Szatyn i loczek, mianowicie Nathan i Jay, nie mieli przy sobie dziewczyn, co mogło być spowodowane tym, że ich nie mają albo nie mogły przyjść. Ostatni, czyli Max był chłopakiem Niny. Kiedy już wszyscy zostali sobie przedstawieni, ja, Maddie, Kat i szatynka pogrążyłyśmy się w rozmowie o starych i nowych konkurentach. Chwilę później, podeszła do nas reszta dziewczyn i temat przeszedł na ubrania i makijaże.



W końcu znalazłam czas aby napisać ten rozdział. Następny pojawi się szybciej. W weekend postaram się wstawić jeden lub dwa, to zależy od tego czy będę gdzieś wyjeżdżać. Mam nadzieję że rozdział spodobał się wam, bo jak dla mnie to on jest kiepski. 
Pozdrawiam.