sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 3


~~~ Alyson ~~~
Obudziłam się dosyć wcześnie, ale jak to ja, leżałam jeszcze w łóżku przez długi czas więc jak wstałam była już 11 i musiałam zacząć się szykować. Byłam umówiona z Aną o 13 u niej i miałyśmy jechać na zakupy. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Załatwiłam swoje sprawy i wzięłam prysznic.
 Po ubraniu się, poszłam do pokoju Jasona. Jak weszłam zauważyłam, że jego już nie było. Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do ostatniego pokoju czyli do Zacka. W przeciwieństwie do brata on smacznie jeszcze spał. Wskoczyłam na niego i wrzeszczałam mu, że ma już wstawać. Jak nie wstawał to zeszłam z niego i zabrałam mu kołdrę. To też nie zadziałało więc przeszłam do drastycznych środków. A przynajmniej próbowałam, bo był za ciężki aby zwalić go z łóżka.
- Zack wstawaj do cholery bo samochód ci rozmontuje – Krzyczałam na chłopaka. Braciszek wstał tak szybko, że aż się przewrócił.
Zaczęłam się śmiać, aż nagle do pokoju wbiegł Jason. Był już całkowicie ubrany. Jak zobaczył co tu się dzieję, śmiał się razem ze mną. Zack wkurzony poszedł do łazienki chłopaków, a my zeszliśmy do kuchni zjeść śniadanie. Oczywiście ja musiałam je zrobić. Spieszyliśmy się więc zrobiłam jajecznicę z szynką. Braciszek zszedł, już ubrany, na dół kiedy skończyłam robić jedzenie. Zjedliśmy i poszliśmy na dół. Zjechaliśmy windą do podziemnego parkingu. Podeszłam do samochodu. Mojego Mercedesa klasy E, którego zbieram jak mam gdzieś jechać razem z braćmi.
Chłopaki kłócili cię jeszcze, który siedzi z przodu, a ja wsiadłam na siedzenie kierowcy. Gdyby nie to, że razem z Anabell potrzebujemy tragarzy to oni by nie jechali. Ale niestety uparła się, że mam ich zabrać bo musi zrobić większe zakupy. A takie zakupy zwykle kończą się, że nie możemy się same zabrać z siatkami i ja muszę znaleźć kogoś do pomocy.
Jak chłopaki już ustalili coś, to Jason wsiadł na miejsce obok mnie, a Zack usiadł z tyłu. Ruszyłam z parkingu z piskiem opon już nieźle zirytowana. Około 10 minut później byliśmy pod domem Any.
- Zostańcie tutaj i nic nie ruszajcie, ja za chwilę przyjdę – powiedziałam do chłopaków nie patrząc w ich stronę. Podeszłam pod drzwi i zapukałam. Otworzyła mi mama przyjaciółki.
- Ana jest w swoim pokoju – powiedziała do mnie z neutralną miną. Doskonale ukrywała swoją niechęć do mnie tylko dla swojej córki. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do pokoju blondynki.
Przeszłam przez hol, rozglądając się po salonie i jadalni. Weszłam po schodach na górę i weszłam do pomieszczenia. Słyszałam szum wody z łazienki więc usiadłam na łóżku i rozglądałam się po pokoju. Podeszłam do okna i patrzałam na samochód, gdzie stali moi bracia.
- Cześć, śpiąca królewno – powiedziałam do dziewczyny, wychodzącej z łazienki. Poprawiała jeszcze tylko bluzkę, ale była ubrana.
- Cześć. A ty co masz taki zły humor – zapytała, przyglądając mi się.
- Chodź, chłopaki czekają – zignorowałam pytanie przyjaciółki i ruszyłam w stronę drzwi.
- Zaczekaj na mnie w samochodzie, tylko pożegnam się z rodzicami i możemy jechać – powiedziałam blondynka i poszła za mną. Ja skierowałam się w stronę drzwi frontowych, aby wyjść, a Ana poszła do kuchni. Wyszłam na dwór i podeszłam do braci.
- Co zrobiliście – powiedziałam do nich. Mieli „ niewinne ” miny i zasłaniali szyby. – Odsuńcie się od samochodu – nakazałam im stojąc przed nimi. Odsłonili samochód, na którym było napisane czerwonym sprayem „ Sexi Laska „ – Zabiję was, ale najpierw wyczyścicie mi to jak wrócimy. Tylko nie ma być na nim ani jednej rysy – wkurzyłam się i walnęłam ich w głowę, co było trudne przy moim wzroście skoro oni mieli po 2 m wzrostu. Za chwilę podeszła Ana, która, jak zobaczyła, co zrobili zaczęła się z tego śmiać.
Wsiadłam na siedzenie kierowcy i czekałam aż reszta usiądzie na swoich miejscach. Jak, z łaski swojej, to zrobili ruszyłam w stronę największej galerii w Londynie.



Hej :) To już kolejny rozdział. Nie wiem co o nim myśleć. Mam nadzieję, że się spodoba. Następny będzie jutro. Komentarze mile widziane.
Pozdrawiam :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz