~~~ Alyson ~~~
- Okej… Dobra, nie mam
pojęcia co powiedzieć. Więc po prostu powiem, cześć, nie będę się przedstawiać, bo i tak wszyscy wiedzą kim jestem i narka. Sorry, ale za sukces nie mam komu
dziękować – Wyrwałam siatkę z pieniędzmi, z ręki bruneta i zeskoczyłam z
podwyższenia.
Wszyscy śmiali się z miny
chłopaka, a ja szłam w stronę mojej brygady. Zauważyłam, że przez cały czas,
Jay przyglądał mi się z uśmiechem. Podeszłam do mojego samochodu i zostawiłam
wygraną w bagażniku. Włączyłam alarm i poszłam do reszty.
- Ty mała dziwko, to nie
możliwe, że to ty wygrałaś. Ja byłem sto razy szybszy – Nagle podszedł do mnie
jakiś nowy i wrzeszczał na mnie.
Ja tylko spojrzałam na niego
i uniosłam brew. On jeszcze bardziej się wściekł i rzucił na mnie. Ja się
schyliłam, ale moi bracia zdążyli zareagować. Złapali go za ręce i próbowali go
uspokoić. Wyrywał się, ale z Jasonem i Zackiem nie miał szans. Oni byli od niego
dwa razy więksi i silniejsi. Jak się trochę zmęczył podeszłam do niego i uderzyłam
pięścią w nos. Miałam przy tym twarz bez wyrazu. Krew mu się polała, ale chyba
nie złamałam mu nosa. Chłopaki go puścili i odeszliśmy od niego.
- Zapłacisz mi za to suko –
Krzyczał w moją stronę, łapiąc się za nos.
Ja to zignorowałam, ale Zack
nie. Poczekał, aż odsunie rękę i walnął go z całej siły.
- To było za przezywanie mojej
siostrzyczki – Wywarczał do niego. Uderzył go jeszcze raz. – A to na zapas,
żebyś się więcej o niej nie zbliżał, dupku – Teraz nos, na pewno, był złamany.
Przyzwyczaiłam się do takich
wydarzeń, bo co jakiś czas się to zdarza. Brat wrócił do nas i doszliśmy do
zespołu.
- Co to, do cholery, było –
Wrzasnęli razem chłopcy.
- To normalne, nie może
przeboleć, że kobieta go pokonała – Wzruszyłam ramionami i złośliwie się
uśmiechnęłam. Wszyscy zaczęli się śmiać z mojego komentarza. Przyglądałam się
im tylko, jak uspokajają swój napad.
- To ja, mimo wszystko, nigdy
nie byłbym zdolny do czegoś takiego jak on, szczególnie tak piękną kobietę –
Powiedział Jay, który jako pierwszy się uspokoił.
- Uważaj, bo się zarumienię –
Stwierdziłam zgryźliwie.
- Uuuuuuu… - Krótko mówiąc,
chłopaki. Dziewczyny za to zachichotały.
- Poza tym nigdy, nie mów
nigdy, kotek – Powiedziałam słodkim głosikiem.
Atmosfera do końca była
gorąca. Wszyscy pili i świętowali. Około 2 w nocy zakończyła się tutaj impreza,
więc The Wanted zaprosiło nas do siebie. Ja z Aną, nie miałyśmy ochoty, więc wróciłyśmy
do mojego mieszkania.
Zdjęłyśmy buty i kurtki.
Poszłam do swojego pokoju przebrać się w piżamę i zmyć makijaż, a blondynka do gościnnego. 30 minut później podeszłam do drzwi, za którymi jest przyjaciółka.
- Anabell – Zapukałam.
Stanęła w nich przebrana dziewczyna. – Idziemy pooglądać jakiś film – Spytałam jej.
Kiwnęła twierdząco głową i
zeszłyśmy na dół. Ana wybierała film, a ja miałam zadbać o prowiant. Zabrałam
popcorn i chipsy , a do picia wodę i jakieś soki. Położyłam to wszystko na
stoliczku. Poszłam jeszcze do góry po koce. Zeszłam i położyłam się na kanapie w
stronę telewizora. Blondynka akurat skończyła włączać DVD. Wybrała dzisiaj
naszą ulubioną komedię „Mroczne Cienie”. To jeden z niewielu filmów, które obie
lubimy. Innym takim jest „Król Lew”. Ale co roku dochodzi, do tej krótkiej
listy, przynajmniej jeden film.
Nie za często Anabell nocuje
u mnie, a ja u niej nigdy tego nie robię, ze względu na jej rodziców. Dzięki
ich pracy prawie cały czas spędzają w domu i nigdy nie wyjeżdżają. Jej ojciec
jest prezesem jakiejś firmy komputerowej, a matka dekoratorką wnętrz. I są
zagorzałymi katolikami. A ja według nich jestem zła i sprowadzam ich córkę na
złą drogę. Co jest zupełną nieprawdą, bo gdyby tak było, to ona była by już taka
jak ja. A tego żadna z nas nie chce, ponieważ inaczej ze sobą byśmy nie wytrzymały.
Brakowałoby mi jej pouczania, uwag i niepotrzebnych rad. Uwielbiam ją taką jaka
jest.
W czasie filmu,
komentowałyśmy każdy fragment, jak to mamy w zwyczaju. Pod koniec, zrobiłam się
senna i powieki strasznie mi się lepiły. Na szczęście zostało tylko kilka
minut. Kiedy się skończyło zebrałyśmy śmieci ze stołu. Wyłączyłam telewizor i
odtwarzacz, i skierowałam się do pokoju. Krzyknęłam jeszcze do Any dobranoc i
położyłam się.
Niestety nie dane mi było
zasnąć, bo ktoś zaczął się dobijać do drzwi od mieszkania. Jak schodziłam po
schodach, wiedziałam już kto to. Moi bracia raczyli wrócić o tej 4 nad ranem.
Ale sądząc po głosach nie byli sami. Ktoś przyprowadził ich do mieszkania.
Otworzyłam drzwi, a za nimi,
tak jak przypuszczałam, byli Jason i Zack totalnie pijani. Bałwany podpierały się na Jayu, który nie był tak nawalny, ale humoru mu nie brakowało.
- Pseplasam, ze tak późno,
ale wceśniej się nie dało – Wyseplenił jeden z bliźniaków. Ja tylko przewróciłam
na nich oczami i wpuściłam do domu.
- Wejdź i usiądź na kanapie.
Zaraz do ciebie przyjdę – zwróciłam się do loczka i zaprowadziłam braci do ich
pokoi. Jak tylko przystawili głowy do poduszek, usnęli. Zeszłam na dół i
zrobiłam Jayowi herbatę. Usiadłam z nim i zapadła cisza. On pił, a ja myślałam
nad tym co dzisiaj się działo.
- Dzięki, ale muszę już iść
do domu. Tu masz klucze do samochodu chłopaków. To do zobaczenia – Powiedział i
wstał. Oddał mi kluczyki i pożegnałam się z nim. Zamknęłam drzwi, odłożyłam
własność Jasona na półkę i poszłam do łóżka. Byłam tak zmęczona, że po chwili
już spałam.
Mam nadzieją że rozdział się spodoba. Niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejny, ponieważ jutro idę na badania i nie wiem czy nie zostanę dłużej w szpitalu. Jeśli jednak nie zostanę, postaram się wstawić w środę albo czwartek. Zobaczymy jak to będzie, więc do następnego.
Pozdrawiam :)
*0* uwielbiam tego bloga :0 tak się wciągnęłam, że czytam i czytam.... a tu nagle 10 rozdział ! No nieźle, nieźle :3 coś mi się wydaje, że Lisie się Jay podoba.... i wzajemnie :D a ten palant który jej groził... nie mam niestety dobrego przezucia. On jest niebezpieczny. Bardzo niebezpieczny. On jeszcze kiedyś zrobi krzywdę Lisie, mam takie wrażenie. Nie mogę doczekać się nexta ! Słońce, mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem wszystko jest/bedzie dobrze
OdpowiedzUsuńWenyyy :* :* :*
Ps. Mogłabyś usunąć weryfikację obrazkowa? Bo (jak zwykle ja xd) mam z nią kłopoty ;-; byłabym wdzięczna :*
Wpadłam i przeczytałam Twoje opo :) Dzięki, że mnie o nim powiadomiłaś!:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś te całe wyścigi, można by pomyśleć, że sama bierzesz w takich udział ;P
Oj ciagnie Lisę do Jaya i odwrotnie... ;d Coś czuję, że z tego coś będzie ^^
Życzę Ci duuużo zdrowia, bo widzę że jakies problemy z nim masz :(
I czekam na kolejny! :) :*