czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 11

~~~ Anabell ~~~
Obudziłam się o 13. Tylko tutaj tak późno wstaję, bo w domu rodzice mnie budzą najpóźniej o 10. Dlatego po imprezach nocuję u Lis.
Wzięłam ciuchy z szafy i skierowałam się do łazienki. Załatwiłam swoje sprawy i skierowałam się do pokoju przyjaciółki. Weszłam po cichu do środka i zobaczyłam zawiniętą po uszy w kołdrze, śpiącą Alyson.
Byłam ciekawa czy bliźniaki wrócili do domu na noc. Skierowałam więc swoje kroki do Jasona. Leżał całkowicie ubrany wraz z butami więc zdjęłam mu je i przykryłam go kocem, który leżał na krześle. U Zacka było to samo. Wykonałam takie same czynności i poszłam do kuchni.
Niestety jestem totalną ofiarą w gotowaniu, więc po prostu nalałam sobie wody do szklanki i skierowałam się do salonu aby usiąść na kanapie. Włączyłam telewizor i ustawiłam kanał na MTV.
Dochodziła godzina 14 i Alyson zeszła po schodach jeszcze w piżamie. Na początku nie zauważyła mnie i szła do kuchni. Poszłam za nią i stanęłam w drzwiach.
- Cześć – Powiedziałam. Ruda podskoczyła i odwróciła się w moją stronę.
- Hej. Sorki nie zauważyłam cię – Stwierdziła i podeszła do lodówki. – Co chcesz na śniadanie – Zapytała.
- Nie wiem, zdam się na ciebie – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Usiadłam na blacie i przyglądałam się jak przyrządza jedzenie.
- W takim razie zrobię naleśniki z jajkiem i bekonem – Usłyszałam jak mruczy. – A dla ciebie zrobię z owocami i czekoladą, dobrze – Upewniała się.
- Jasne, wiesz jak ja lubię twoje jedzenie – Utwierdziłam ją w przekonaniu.
Mam szczęście, że mam tak świetnie gotującą przyjaciółkę, która nie kwestionuje tego, że jestem wegetarianką. Lis nie przyznaje się do tego ale ona naprawdę świetnie radzi sobie w kuchni.
Ten talent odziedziczyła po mamie, która pracowała w najlepszej restauracji w Londynie, a wcześniej miała swoją w Los Angeles. Tutaj też chciała otworzyć jedną, ale niestety nie zdążyła.
Od jej śmierci Alyson bardzo się zmieniła. Nie to, że była grzeczna wcześniej czy coś takiego, ale jest bardziej zamknięta w sobie i jeszcze bardziej wredna. No i zaczęła, brać udział w tych całych wyścigach, razem z braćmi. Wcześniej tego nie robili. Ale do gotowania nigdy się nie przyznawała. Nie mam pojęcia czemu.
Jak tak rozmyślałam, Lis skończyła robić śniadanie. Usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść. Jedzenie rozpływało się w ustach, a owoce były bardzo słodkie.
- Mmmm… Co tak ładnie pachnie – Nagle usłyszałam z progu. Stali tam chłopcy z rozczochranymi włosami i w samych spodniach dresowych. Najwyraźniej zdążyli się przebrać z wczorajszych ciuchów.
- Śniadanie, śpiochy. Chodźcie na naleśniki – Głośno powiedziała Lis.
- Nie tak głośno – Skrzywili się.
- Oho, chyba kacyk męczy – Zaśmiała się.
Poszła do kuchni i przyniosła wodę z cytryną, wraz z tabletkami przeciwbólowymi. Postawiła to na stole i wróciła się jeszcze po talerze dla nich. Podała im je i usiadła na swoim miejscy, powracając do jedzenia. Bliźniaki poszły za jej przykładem i wszyscy jedli w ciszy.
Po posiłku poszłyśmy do dziewczyny pokoju i tam wybrała ubrania. Poszła do łazienki z gotowym zestawem. Zajęło jej to 30 minut, w których ja siedziałam i przyglądałam się naszym wspólnym zdjęciom.
Kiedy byłą gotowa, zeszłyśmy na dół i podeszłyśmy do zdychających mężczyzn. Zabawnie wyglądali tak bezsilni. Zawsze jak ich widziałam, to tryskali energią.
- Idę odwieźć blondi do domu, nie zepsujcie tu nic – Zwróciła się do nich.
Podeszłyśmy do drzwi i wyszłyśmy z mieszkania. Zjechałyśmy windą do garażu. Wsiadłyśmy się samochodu i skierowałyśmy się do mnie do domu.
- Jak myślisz polubili mnie – Spytałam się jej.
- Kto – Nie zrozumiała.
- No The Wanted i ich dziewczyny, nie licząc oczywiście Niny – Wyjaśniłam.
- Ciebie na pewno, poza tym jesteś osobą której nie da się nie lubić – Uśmiechnęła się. Był to jej prawdziwy uśmiech. Nie za często go widać, mimo że jest piękny.
- Nie prawda. Mówisz tak aby być miła – Powiedziałam z wyrzutem. Zawsze miałam o sobie niskie mniemanie, więc jej nie uwierzyłam.
- Anabell, czy ja kiedykolwiek jestem nieszczera – Zirytowała się.
- Nie, jesteś wręcz szczera do bólu i przepraszam ale wiesz… - Westchnęłam. – I nie nazywaj mnie tak – Pokazałam na nią palcem. Ona wzruszyła tylko ramionami.
Resztę drogi była cisza. Wysiadłam i pożegnałam się. Właśnie podchodziłam do drzwi, kiedy zauważyłam w oknie Nathana. Skąd on wie gdzie ja mieszkam? Szybko przeszłam przez drzwi, zdjęłam buty i ruszyłam do salonu.
- Wróciłam – Powiedziałam do rodziców. – Cześć Nath – Skierowałam powitanie do chłopaka.
- Cześć Ana – Przywitał się i wstał z kanapy.
- Mamo my pójdziemy do góry – Stwierdziłam.
- Dobrze, kochanie – Zgodziła się i uśmiechnęła.
- Chodź – I pociągnęłam go w stronę schodów.
- Zostawiłaś błyszczyk w samochodzie Toma, więc stwierdziłem że ci go przyniosę – Podłą mi zgubę.
- Dzięki, ale nie musiałeś – Powiedziałam.
- Ale chciałem – Wzruszył ramionami.
- A tak wogóle to, skąd wiesz gdzie ja mieszkam – Zadałam mu nurtujące mnie pytanie.
- Bo…- Zaciął się i przy tym trochę się speszył.- Bracia twojej przyjaciółki powiedzieli mi jak pojechaliśmy do nas – Przyznał. Siedział u mnie kilka godzin i cały czas rozmawialiśmy. Było bardzo przyjemnie, a tematów było multum.
- Jejku, muszę już iść, jutro mamy wywiad i muszę być z chłopakami wcześniej na miejscu – Zaczął się tłumaczyć.
- Spoko, rozumiem – Uśmiechnęłam się do niego.
Zaprowadziłam go przed drzwi. Ubrał się i już miał wychodzić kiedy coś mu się przypomniało.
- Umówisz się ze mną na wtorek – Zapytał, stojąc na progu.
- Jasne – Ucieszyłam się. – Daj telefon – Podał mi urządzenie, a ja wpisałam mu mój numer. Oddałam go i pożegnaliśmy się.
Spojrzałam na zegarek i była już 22. Siedzieliśmy razem 6 godzin. Nie byłam jeszcze zmęczona, więc poszłam do siebie i czytałam książkę.
Około godzinę później dostałam sms’a od Nathana.
Przyjadę po ciebie o 12 we wtorek. :) Ubierz się ładnie ale na luzie. :D Do zobaczenia i dobranoc. ;) Słodkich snów :*
Odpowiedziałam mu:
Dobrze i nawzajem. :D A sny na pewno będą miłe :*
Wróciłam do czytania książki. Jak zrobiła się śpiąca, przebrałam się i umyłam zęby w łazience. Było już po 24. Położyłam głowę na poduszce i odleciałam w objęcia morfeusza.


Hej :) Wczoraj wróciłam ze szpitala. Niestety na same wyniki muszę czekać do przyszłego tygodnia. Jednak udało mi się dzisiaj wstawić ten rozdział. I nie biorę udziału w takich imprezach jak nielegalne wyścigi. ;) Jestem na to za młoda ale może kiedyś... W każdym razie pozdrawiam i do następnego :*

1 komentarz:

  1. Ooo widzę, że Nathanowi spodobała się Ana :D I jeszcze na randkę ją zaprosił ;d
    No, no :D
    CZekam na rozwinięcie akcji między Lis a Jayem, bo coś czuję, że jednak się dogadają ;D I to dogłębnie ;D
    Zdrowiej tam i duuużo weny Ci życzę:) Do nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń