~~~ Anabell ~~~
Obudziłam się o 13. Tylko
tutaj tak późno wstaję, bo w domu rodzice mnie budzą najpóźniej o 10. Dlatego
po imprezach nocuję u Lis.
Wzięłam ciuchy z szafy i
skierowałam się do łazienki. Załatwiłam swoje sprawy i skierowałam się do
pokoju przyjaciółki. Weszłam po cichu do środka i zobaczyłam zawiniętą po uszy
w kołdrze, śpiącą Alyson.
Byłam ciekawa czy bliźniaki wrócili
do domu na noc. Skierowałam więc swoje kroki do Jasona. Leżał całkowicie ubrany
wraz z butami więc zdjęłam mu je i przykryłam go kocem, który leżał na krześle.
U Zacka było to samo. Wykonałam takie same czynności i poszłam do kuchni.
Niestety jestem totalną
ofiarą w gotowaniu, więc po prostu nalałam sobie wody do szklanki i skierowałam
się do salonu aby usiąść na kanapie. Włączyłam telewizor i ustawiłam kanał na
MTV.
Dochodziła godzina 14 i Alyson
zeszła po schodach jeszcze w piżamie. Na początku nie zauważyła mnie i szła do
kuchni. Poszłam za nią i stanęłam w drzwiach.
- Cześć – Powiedziałam. Ruda
podskoczyła i odwróciła się w moją stronę.
- Hej. Sorki nie zauważyłam
cię – Stwierdziła i podeszła do lodówki. – Co chcesz na śniadanie – Zapytała.
- Nie wiem, zdam się na
ciebie – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Usiadłam na blacie i przyglądałam się
jak przyrządza jedzenie.
- W takim razie zrobię
naleśniki z jajkiem i bekonem – Usłyszałam jak mruczy. – A dla ciebie zrobię z
owocami i czekoladą, dobrze – Upewniała się.
- Jasne, wiesz jak ja lubię twoje
jedzenie – Utwierdziłam ją w przekonaniu.
Mam szczęście, że mam tak
świetnie gotującą przyjaciółkę, która nie kwestionuje tego, że jestem
wegetarianką. Lis nie przyznaje się do tego ale ona naprawdę świetnie radzi
sobie w kuchni.
Ten talent odziedziczyła po
mamie, która pracowała w najlepszej restauracji w Londynie, a wcześniej miała
swoją w Los Angeles. Tutaj też chciała otworzyć jedną, ale niestety nie
zdążyła.
Od jej śmierci Alyson bardzo
się zmieniła. Nie to, że była grzeczna wcześniej czy coś takiego, ale jest
bardziej zamknięta w sobie i jeszcze bardziej wredna. No i zaczęła, brać udział
w tych całych wyścigach, razem z braćmi. Wcześniej tego nie robili. Ale do
gotowania nigdy się nie przyznawała. Nie mam pojęcia czemu.
Jak tak rozmyślałam, Lis
skończyła robić śniadanie. Usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść. Jedzenie
rozpływało się w ustach, a owoce były bardzo słodkie.
- Mmmm… Co tak ładnie
pachnie – Nagle usłyszałam z progu. Stali tam chłopcy z rozczochranymi włosami
i w samych spodniach dresowych. Najwyraźniej zdążyli się przebrać z
wczorajszych ciuchów.
- Śniadanie, śpiochy.
Chodźcie na naleśniki – Głośno powiedziała Lis.
- Nie tak głośno – Skrzywili
się.
- Oho, chyba kacyk męczy –
Zaśmiała się.
Poszła do kuchni i
przyniosła wodę z cytryną, wraz z tabletkami przeciwbólowymi. Postawiła to na
stole i wróciła się jeszcze po talerze dla nich. Podała im je i usiadła na
swoim miejscy, powracając do jedzenia. Bliźniaki poszły za jej przykładem i
wszyscy jedli w ciszy.
Po posiłku poszłyśmy do
dziewczyny pokoju i tam wybrała ubrania. Poszła do łazienki z gotowym zestawem.
Zajęło jej to 30 minut, w których ja siedziałam i przyglądałam się naszym
wspólnym zdjęciom.
Kiedy byłą gotowa, zeszłyśmy
na dół i podeszłyśmy do zdychających mężczyzn. Zabawnie wyglądali tak bezsilni.
Zawsze jak ich widziałam, to tryskali energią.
- Idę odwieźć blondi do
domu, nie zepsujcie tu nic – Zwróciła się do nich.
Podeszłyśmy do drzwi i
wyszłyśmy z mieszkania. Zjechałyśmy windą do garażu. Wsiadłyśmy się samochodu i
skierowałyśmy się do mnie do domu.
- Jak myślisz polubili mnie –
Spytałam się jej.
- Kto – Nie zrozumiała.
- No The Wanted i ich
dziewczyny, nie licząc oczywiście Niny – Wyjaśniłam.
- Ciebie na pewno, poza tym
jesteś osobą której nie da się nie lubić – Uśmiechnęła się. Był to jej
prawdziwy uśmiech. Nie za często go widać, mimo że jest piękny.
- Nie prawda. Mówisz tak aby
być miła – Powiedziałam z wyrzutem. Zawsze miałam o sobie niskie mniemanie,
więc jej nie uwierzyłam.
- Anabell, czy ja
kiedykolwiek jestem nieszczera – Zirytowała się.
- Nie, jesteś wręcz szczera
do bólu i przepraszam ale wiesz… - Westchnęłam. – I nie nazywaj mnie tak –
Pokazałam na nią palcem. Ona wzruszyła tylko ramionami.
Resztę drogi była cisza.
Wysiadłam i pożegnałam się. Właśnie podchodziłam do drzwi, kiedy zauważyłam w
oknie Nathana. Skąd on wie gdzie ja mieszkam? Szybko przeszłam przez drzwi,
zdjęłam buty i ruszyłam do salonu.
- Wróciłam – Powiedziałam do
rodziców. – Cześć Nath – Skierowałam powitanie do chłopaka.
- Cześć Ana – Przywitał się
i wstał z kanapy.
- Mamo my pójdziemy do góry –
Stwierdziłam.
- Dobrze, kochanie –
Zgodziła się i uśmiechnęła.
- Chodź – I pociągnęłam go w
stronę schodów.
- Zostawiłaś błyszczyk w
samochodzie Toma, więc stwierdziłem że ci go przyniosę – Podłą mi zgubę.
- Dzięki, ale nie musiałeś –
Powiedziałam.
- Ale chciałem – Wzruszył ramionami.
- A tak wogóle to, skąd
wiesz gdzie ja mieszkam – Zadałam mu nurtujące mnie pytanie.
- Bo…- Zaciął się i przy tym
trochę się speszył.- Bracia twojej przyjaciółki powiedzieli mi jak pojechaliśmy
do nas – Przyznał. Siedział u mnie kilka godzin i cały czas rozmawialiśmy. Było
bardzo przyjemnie, a tematów było multum.
- Jejku, muszę już iść,
jutro mamy wywiad i muszę być z chłopakami wcześniej na miejscu – Zaczął się
tłumaczyć.
- Spoko, rozumiem – Uśmiechnęłam
się do niego.
Zaprowadziłam go przed drzwi.
Ubrał się i już miał wychodzić kiedy coś mu się przypomniało.
- Umówisz się ze mną na
wtorek – Zapytał, stojąc na progu.
- Jasne – Ucieszyłam się. –
Daj telefon – Podał mi urządzenie, a ja wpisałam mu mój numer. Oddałam go i
pożegnaliśmy się.
Spojrzałam
na zegarek i była już 22. Siedzieliśmy razem 6 godzin. Nie byłam jeszcze
zmęczona, więc poszłam do siebie i czytałam książkę.
Około
godzinę później dostałam sms’a od Nathana.
Przyjadę
po ciebie o 12 we wtorek. :) Ubierz się ładnie ale na luzie. :D Do zobaczenia i
dobranoc. ;) Słodkich snów :*
Odpowiedziałam
mu:
Dobrze
i nawzajem. :D A sny na pewno będą miłe :*
Wróciłam
do czytania książki. Jak zrobiła się śpiąca, przebrałam się i umyłam zęby w
łazience. Było już po 24. Położyłam głowę na poduszce i odleciałam w objęcia
morfeusza.
Hej :) Wczoraj wróciłam ze szpitala. Niestety na same wyniki muszę czekać do przyszłego tygodnia. Jednak udało mi się dzisiaj wstawić ten rozdział. I nie biorę udziału w takich imprezach jak nielegalne wyścigi. ;) Jestem na to za młoda ale może kiedyś... W każdym razie pozdrawiam i do następnego :*
Ooo widzę, że Nathanowi spodobała się Ana :D I jeszcze na randkę ją zaprosił ;d
OdpowiedzUsuńNo, no :D
CZekam na rozwinięcie akcji między Lis a Jayem, bo coś czuję, że jednak się dogadają ;D I to dogłębnie ;D
Zdrowiej tam i duuużo weny Ci życzę:) Do nastepnego ;*