~~~Alyson~~~
Nie wiem ile tak patrzyłam w jego oczy, ale nie
mogłam się od nich oderwać. Dopiero jak ktoś szturchnął mnie w ramię
oprzytomniałam. Okazało się, że to Jason, który przyszedł powiedzieć, że czeka
na mnie na mecie. Wtedy dopiero zauważyła, że to już jego wyścig. Naprawdę
długo musieliśmy tak stać z tyłu i spoglądać na siebie.
- Jason przekaż reszcie, żeby też już
jechali, bo szybko to pójdzie – Krzyknęłam jeszcze do brata i odwróciłam się do
Jaya. – Powinieneś zabrać się z nimi – Powiedziałam do chłopaka.
- A dlaczego nie mogę jechać z tobą – Zapytał.
- Ponieważ, ja jadę w następnym wyścigu, a
uwierz mi, nie chcesz być na miejscu pasażera. Poza tym przeszkadzałbyś mi –
Stwierdziłam.
- To ty też jeździsz w tych wyścigach – Był
tym zszokowany. – Czekaj, z tego co zrozumiałem z twoich tłumaczeń, wyścig po
Jasonie jest ostatni. Czyli piątka najlepszych. Ty do niej należysz – Podnosił
głos przy każdym kolejnym słowie.
- Tak – Odparłam i wzruszyłam przy tym
ramionami. Kiwnął głową zamyślony i poszedł do reszty.
Ja się odwróciłam w stronę Ferrari i
otworzyłam drzwi. Sięgnęłam po mojego GPS’a i wprowadziłam do niego trasę.
Ustawiłam na miejscu i zostawiłam. Cały plac już opustoszał, tylko zostałam ja
oraz pozostała czwórka. Był dzisiaj to Alex, Ray, Dash i Mayson. Była jeszcze Trish,
która macha chustką i wyznacza start.
Wszyscy ustawiliśmy się na starcie. Gdzieś
tutaj są kamery, więc na mecie wszyscy widzą nasz początek. Jason i reszta
kończą już jazdę i za chwilę ruszamy. Czekamy kilka minut i tylko słychać
warczenie silników. Tylne koła za boksowały.
Chustka opuszczona i jedziemy.. Ruszyłam z
miejsca z piskiem opon. Szybko wyszłam na prowadzenie, ale na ogonie siedział
mi samochód Alexa. Mogłam się tego spodziewać, skoro od kilku lat jest w
czołówce. Zawsze był trudnym przeciwnikiem. Co chwila jeden, drugiego
wyprzedzał. Nagle przed nami wyjechała ciężarówka. Próbowaliśmy ją wyminąć, ale
się nie dało.
Alex zepchnął mnie na łąkę, która była obok
drogi. Straciłam na chwilę kontrolę nad Ferrari. Do mety został 1km, a przede
mną była rzeka. Zobaczyłam swoją szansę w pagórku zaraz przed spadem do wody.
Wjechałam na niego i leciałam w stronę ulicy.
Wyszedł dzisiaj krótki, ale to przez brak czasu na pisanie. Mam nadzieję, że chociaż się spodoba. W weekend postaram trochę nadrobić rozdziałów. W tym tygodniu pojawią się przynajmniej 2.
Pozdrawiam :)
P.S. Jeśli ktoś to czyta to proszę o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu. Przez to będę wiedziała, że kogoś interesuje to co piszę tutaj.
Pozdrawiam :)
P.S. Jeśli ktoś to czyta to proszę o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu. Przez to będę wiedziała, że kogoś interesuje to co piszę tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz