środa, 12 marca 2014

Rozdział 16

~~~ Alyson ~~~
Graliśmy tak do około 3 nad ranem. Jak skończyliśmy wszyscy byli wstawieni, nasz barek opróżniony 75% i byliśmy baaardzo rozweseleni. Byłam tylko jedynym wyjątkiem, mimo że piłam tyle co oni.
- Dobra chłopaki, trzeba się zbierać – Oznajmił Max.
- Co? Jeszcze nie – Ubolewał Jay.
- Tak, bo trzeba się wyspać, a nasz BabyNath ma randkę – Wyszczerzył się łysolek.
- No dobra – Posmutniał przez to loczek.
- A właśnie, Nathan możemy porozmawiać – Zapytałam chłopaka.
- Jasne – Odparł.
- To chodź do kuchni – Pokierowałam go.
- O co chodzi – Spytał ciekawy, rozglądają się dookoła.
- Jeśli skrzywdzisz Anę i będzie ona płakała, będziesz miał do czynienia ze  mną – Zagroziłam mu.
- Spokojnie, lubię ją i podoba mi się, więc moim zamiarem nie jest zranienie jej – Bronił się.
- Ale mimo wszystko, pamiętaj o tym, bo ja ci tego nie popuszczę jeśli coś jej zrobisz – Uprzedziłam go.
- Dobrze, zapamiętam – Podniósł dłonie  w geście poddania. – A tak przy okazji, jakie kwiaty ona lubi – Spytał.
- No i świetnie, a lubi ona Alstromerie – Wzruszyłam ramionami.
- Że co – Zapytał chłopak.
- Dobra, to kup jej Pelargonie – Stwierdziłam.
Ruszyłam w stronę wyjścia z pomieszczenia i skierowałam się do chłopaków. Szatyn szedł za mną. Doszliśmy do nich, a jak tak podchodziłam to Jay przyglądał się nam.
- No to cześć, do zobaczenia kiedyś tam – Zwróciłam się do nich.
- Pa – Krzyknęli chórem. Pomachali jeszcze dłońmi i zamknęli drzwi.
- Jejku, przez nich nie chce mi się wcale spać – Marudziłam.
- To idź spać – Zaśmiał się Zack.
- Bardzo śmieszne, naprawdę – Stwierdziłam z ironią.
- Radzę ci iść spać Zack bo masz jutro… a nie sorki, dzisiaj dyżur w warsztacie – Poradził Jason bratu.
- To jak ja mam się wyspać skoro jest po 3, a o 8 muszę wstać – Żalił się nam.
- Nie da rady, będziesz zombie – Powiedziałam zgodnie z prawdą. – A ja pójdę pooglądać sobie coś nudnego – Przeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Włączyłam byle jaki program i oglądałam. Nie wiem ile tak siedziałam, ale w końcu zasnęłam.
~~~ Jay ~~~
Gdy wyszliśmy z mieszkania rodzeństwa był istny chaos. Czekając na windę przepychaliśmy się i krzyczeliśmy. Najprawdopodobniej pobudziliśmy sąsiadów, którzy się wściekli. Jak się tak rozglądałem to widziałem jeszcze troje drzwi oprócz tych Blake’ów.
W końcu winda nadjechała i ledwo się w niej mieściliśmy zjeżdżając na dół. Mieli tutaj strasznie ją małą.
Byliśmy tutaj na piechotę, bo planowaliśmy się upić i to mocno. Jak szliśmy nie mogłem zapomnieć oczu Alyson zaraz po pocałunku. Były koloru lasu iglastego. Ciemnego i tajemniczego.
Jak tak pomyśleć, dziewczyna też jest bardzo skryta. Widać, że nam jeszcze nie ufa. Ma swoje sekrety których nie chce zdradzić. Nie mogę jej przejrzeć. Zawsze zaskakuje mnie swoim zachowaniem.
Na przykład jej późniejsza reakcja na zadanie zadane mi prze Jasona. Nigdy bym się nie spodziewał że do mnie podejdzie i jeszcze ten jej uśmiech.
- Hej, loczek co o tym myślisz – Usłyszałem nagle Toma.
- O czym – Spytałem głupio.
- Czy ty w ogóle nas słuchasz – Oburzył się Max.
- Sorry chłopaki, zamyśliłem się – Wytłumaczyłem.
- A o czym tak myślałeś – Zainteresował się Siva.
- Chyba powinieneś się spytać o kim – Zaśmiał się Nath.
- Nie ważne, to nie wasza sprawa – Próbowałem ich spławić.
- Oj no weź, powiedz. Bo pomyślę sobie coś najgorszego – Zagroził Tommi.
- A, idź mi – Machnąłem na niego ręką.
- Dobra marudo, co myślisz oby zaprosić jutro do nas Anę i Lis – Zaproponował mulat.
- Jasne, czemu nie. Tylko jak z nimi się skontaktujecie – Zapytałem ciekawy skoro nie dawały nam sowich numerów.
- Nath jutro spotyka się z Anabell, więc ją po prostu weźmie do nas, a jeśli chodzi o Alyson to możemy po nią podjechać albo sam po nią przyjedziesz – Zaproponował Nath, machają śmiesznie brwiami.
- Jak chcecie – Powiedziałem obojętnie. W duchu jednak liczyłem na chwilę samotności z rudą.
- No to ustalone, jedziesz po nią sam – Wykrzyknął łysolek.
- Wiecie co, to może zaprosicie też dziewczyny – Zaproponowałem.
- Świetny pomysł, zaraz zadzwonię do Niny – Zgodził się Max.
- Nie sądzisz że jest trochę za wcześnie – Uświadomiłem mu.
- A która jest – Zapytał. Wyjąłem telefon aby sprawdzić.
- Jest za 20 minut 4 nad ranem – Odpowiedziałem.
Zauważyłem, że byliśmy już pod domem więc wyjąłem klucze i otworzyłem drzwi. Dzięki temu spacerowi trochę wytrzeźwiałem i zrobiłem się senny.
- Dobranoc chłopaki, ja idę spać – Powiedziałem po wejściu.
Zdjąłem kurtkę i buty i skierowałem kroki do sypialni. Nie miałem już siły na nic więc rozebrałem się do bokserek i walnąłem na kochane łóżko. Moją ostatnią myślą przed zaśnięciem była Alyson. Po krótkiej chwili spałem w najlepsze.






Przepraszam, że dodaje dopiero teraz ale w weekend miałam strasznie dużo pracy domowej, a od poniedziałku użalam się nad sobą. Niestety na początku tygodnia przyszły ostanie wyniki testów które mi robili w szpitalu i okazało się, że... jestem uczulona na salicylany, które znajdują się w praktycznie całej podstawowej żywności. Jeśli chodzi o rozdział, to zupełnie mi się nie podoba. Jakiś taki nudny mi wyszedł. Następny pojawi się w weekend ale nie obiecuję, że w sobotę bo od 9 do 20 siedzę w kościele i mam przygotowania do bierzmowania. 
Pozdrawiam i do następnego :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz